Reklama

Na urodziny kolegi mojego synka poszliśmy z radością. Chłopcy znają się z przedszkola, więc pomyślałam, że to będzie miłe spotkanie. Jubilat dostał góry prezentów – kolorowe torby, błyszczące papiery, mnóstwo zabawek. Wszystko wyglądało cudownie, dopóki chłopiec nie zaczął ich otwierać. Już po kilku minutach zrozumiałam, że to nie będą zwykłe urodziny.

Wychowujemy dzieci bez wdzięczności

Mały rozrywał kolejne pakunki w pośpiechu, nawet nie spoglądając na osoby, które mu je wręczały. Kiedy zobaczył książkę – rzucił ją w kąt. Dosłownie. Planszówkę – odsunął z miną znudzonego dorosłego. Nikomu nie podziękował, rzucał rzeczami jak śmieciami. Dopiero elektroniczny robot wywołał w nim prawdziwy entuzjazm. Z resztą prezentów obszedł się bez słowa, jakby były nic niewarte. Patrzyłam na to z niedowierzaniem, a w mojej głowie kołatało tylko jedno pytanie: co zrobiliśmy z naszymi dziećmi?

Kiedy rodzice milczą

Najbardziej bolało mnie jednak to, że jego rodzice nie zareagowali. Szeptali tylko coś w stylu: „uważaj, żeby nie zepsuć”, zbierając porozrzucane rzeczy z podłogi. Ani słowa o podziękowaniu, ani upomnienia. Dzieci, które przyniosły te „niewłaściwe” prezenty, zaczęły płakać. Mój syn też był smutny – przyniósł książkę o dinozaurach, którą sam wybrał, bo uważał, że kolega ją polubi. A teraz patrzył, jak jego prezent leży w kącie.

Wyszłam z tego przyjęcia z poczuciem bezsilności. Rozumiem, że każde dziecko może się czymś rozczarować, ale przecież uczy się od dorosłych. To my pokazujemy im, co znaczy wdzięczność, szacunek i dobre maniery. Jeśli w takich sytuacjach nie reagujemy, to potem nie możemy się dziwić, że dzieci stają się roszczeniowe i bez empatii.

przyjęcie urodzinowe
Warto, by rodzice uczyli dzieci okazywania wdzięczności, fot. AdobeStock/.shock

„To zmarnowane pokolenie”?

Nie chcę brzmieć jak zgorzkniała matka, ale czasem naprawdę się boję o przyszłość naszych dzieci. Widzę coraz więcej maluchów, które dostają wszystko, a nie potrafią cieszyć się z niczego. Mają po kilka tabletów, konsol, setki zabawek – a mimo to ciągle są niezadowolone. Nie potrafią dziękować, dzielić się, czekać na swoją kolej.

Nie chodzi o to, żeby odbierać im radość, tylko żeby pokazywać, że wdzięczność i szacunek są ważniejsze niż drogie gadżety. W moim domu zawsze uczę syna, że prezenty, nawet te najmniejsze, są wyrazem czyjejś życzliwości. Że liczy się gest, a nie cena. Bo jeśli nasze dzieci nie nauczą się tego teraz, to co z nich wyrośnie?

Wracałam z tych urodzin z uczuciem smutku. Nie dlatego, że dziecko się źle zachowało – tylko dlatego, że dorośli na to pozwolili. I myślę, że to właśnie my, rodzice, musimy coś zmienić. Bo jeśli tego nie zrobimy, to faktycznie wychowamy pokolenie, które nie będzie potrafiło szanować ani ludzi, ani rzeczy.

Monika, mama Tymona


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Zobacz też: Dziecko się złości, a ty czujesz, że wybuchniesz. Zrób 1 rzecz, a oboje zaczniecie się śmiać

Reklama
Reklama
Reklama