Reklama

Piszę ten tekst po kilku rozmowach z czytelniczkami, które przez lata nie miały pojęcia, że to, co przeżyły w dzieciństwie, nie było zwyczajne. Że to nie był „standard wychowania w latach 80.” ani „typowy polski dom”. Że to nie była dyscyplina, tylko czysty strach. Nie pomoc, tylko kontrola. Nie troska, tylko ignorowanie emocji.

Reklama

Dopiero jako dorosłe kobiety, często już matki, zaczynamy dostrzegać, co nasi rodzice mogli zrobić inaczej. Oto pięć sygnałów, które mogą świadczyć o tym, że twoje dzieciństwo nie było „normalne” – i że masz pełne prawo o tym mówić.

1. Czujesz się winna, gdy mówisz „nie”

Życie z dzieckiem nauczyło cię, czym jest stawianie granic. Ale gdzieś głęboko pod skórą wciąż czujesz, że to egoistyczne. Kiedy odmawiasz, pojawia się napięcie w ciele, a w głowie słyszysz znajomy głos: „Nie przesadzaj”, „Zrób to, nie bądź leniwa”.

To często ślad po dzieciństwie, w którym nie miałaś prawa do odmowy. Twoje potrzeby były zawsze na dalszym planie, a sprzeciw – był karany. Teraz, jako dorosła osoba, odmawianie bywa trudniejsze niż zrobienie czegoś wbrew sobie. To nie brak asertywności, lecz echo dziecięcego lęku przed odrzuceniem.

2. Trudno ci przyjąć komplement. Ale krytykę zapamiętujesz na lata

Gdy ktoś cię pochwali, śmiejesz się nerwowo albo natychmiast odpowiadasz „to nic takiego”. Ale jedno krytyczne słowo potrafi zostać w tobie na całe dnie. Analizujesz, przeżywasz, wchodzisz w tryb „muszę być lepsza”.

To znak, że być może byłaś oceniana zamiast wspierana. Że twoje sukcesy były niezauważane albo odbierane jako coś oczywistego. A błędy – traktowane jak osobista porażka rodziców. W takim domu łatwo nauczyć się, że jesteś „wartościowa” tylko wtedy, gdy jesteś bezbłędna.

3. Nie wiesz, co naprawdę czujesz

„Nie płacz”, „Przestań się złościć”, „Uśmiechnij się, nic się nie stało” — to komunikaty, które wiele z nas słyszało w dzieciństwie. Czasem tak często, że w dorosłości naprawdę nie potrafimy nazwać własnych emocji. Co gorsza, nieświadomie powtarzamy te same słowa swoim dzieciom.

W trudnych momentach nie wiesz, czy to smutek, złość, a może strach. Wszystko miesza się w jedną, przytłaczającą masę. Emocje były wtedy zakazane – więc dziś są obce, trudne, często przerażające. Ale to da się zmienić. Naprawdę. Trzeba tylko najpierw dać sobie prawo, by w ogóle je poczuć.

Zobacz też: Scena z wesela to dowód, jak pokolenie X rani dzieci. „Zamiast tańczyć, usypiałam syna w pokoju”

4. Czujesz, że musisz „zasłużyć” na odpoczynek

Nie potrafisz usiąść i po prostu być. Zawsze coś cię goni – lista zadań, myśli, presja. Odpoczynek to luksus, na który trzeba sobie zapracować. Bo w dzieciństwie słyszałaś: „Najpierw obowiązki, potem przyjemności” – tylko że tych przyjemności i tak nie było. W dorosłości uczysz się, że możesz po prostu odpocząć. Nie musisz najpierw zasłużyć. Ale ta nauka trwa. I bywa bolesna.

5. Długo nie wiesz, czym jest „normalność”

Bo skoro wszyscy w domu krzyczeli, to może krzyk to miłość. Skoro mama się poświęcała, to może poświęcenie to bliskość. Skoro nie można było mówić o problemach, to może „dobry dom” to taki, w którym nikt nie płacze. Aż przychodzi moment, gdy widzisz inne rodziny. Inne relacje. Czasem to twój partner, czasem rodzicielstwo, czasem terapia. W końcu coś sprawia, że zaczynasz zadawać pytania.

Reklama

Jak oswoić „nienormalne” dzieciństwo?

Najpierw trzeba to sobie uświadomić. Że coś było nie tak. Że nie każdy dom tak wygląda. Że nie każdy rodzic potrafi kochać tak, jak dziecko tego potrzebuje. Ale to, co wydarzyło się kiedyś, nie musi już cię definiować. Możesz stworzyć coś innego. Swój dom. Swoje zasady. Swoją wersję bliskości. Bo nawet jeśli twoje dzieciństwo nie było normalne, twoja dorosłość wciąż może taka być.

Reklama
Reklama
Reklama