7 uspokajających zwrotów do dziecka. Działają jak balsam na napad złości
Każdy z nas ma swoje sposoby, żeby uspokoić dziecko w trudnych chwilach, ale nie zawsze działają one tak, jakbyśmy chcieli. Wtedy warto sięgnąć po słowa, które naprawdę niosą spokój – i to zarówno maluchowi, jak i nam samym.

„Rodzice, którzy są naprawdę dobrzy w radzeniu sobie z napadami złości u dzieci, używają języka, który uspokaja i prowadzi. Starają się unikać kar i rozumieją, że napad złości jest oznaką przeciążenia układu nerwowego” − napisała na cnbc.com Reem Raouda, autorytet w dziedzinie świadomego rodzicielstwa.
Dlaczego słowa mają taką moc w wychowaniu?
Ostatnio w relacjach z dziećmi zauważyłam, że nie zawsze najważniejsze jest to, co robię, ale jak mówię. Ton głosu i konkretne zdania potrafią działać jak plaster na zranione emocje. Dziecko, które wpada w wir złości, nie potrzebuje naszych krzyków czy pouczeń. Potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, bycia zrozumianym i obecności dorosłego, który zachowuje spokój.
Kiedy moje dziecko rzucało się na podłogę, jeszcze kilka lat temu próbowałam je przekrzyczeć albo odwrócić uwagę. Teraz wiem, że takie sytuacje wymagają innych słów – krótkich, spokojnych, ale pełnych sensu. Właśnie dlatego zaczęłam korzystać z kilku sprawdzonych i polecanych przez ekspertów zdań, które pomagają przejść przez burzę emocji.
7 zdań, które wyciszają napad złości u dziecka
„Przeżywasz silne uczucie, jestem tu z tobą” – dzieci często boją się intensywności własnych emocji. Te słowa pokazują, że nie są same.
„Wierzę ci” – proste, a działa jak klucz. Dziecko czuje, że jego emocje są traktowane poważnie, bez oceniania.
„Twoje uczucia mają sens” – zdanie, które pokazuje, że to, co dziecko przeżywa, jest naturalne. Dzięki temu uczy się rozumieć siebie.
„Nie jestem na ciebie zła, jestem tu po to, żeby pomóc ci przez to przejść” – dzieci boją się odrzucenia, szczególnie w złości. To zdanie daje im pewność, że nie tracą naszego wsparcia.
„Nie ma nic złego w tym, że czujesz złość. Ale nie pozwolę ci skrzywdzić siebie ani nikogo innego” – w tym momencie stawiamy jasną granicę, ale bez gniewu. To uczy dziecko, że emocje są w porządku, a zachowanie podlega zasadom.
„Nie śpiesz się, nigdzie się nie wybieram” – złość potrzebuje czasu, żeby opaść. Te słowa to obietnica cierpliwości i obecności.
„Przejdziemy przez to razem” – zdanie, które daje poczucie, że dziecko nie musi mierzyć się z trudnością samo. Wspólnota w emocjach daje dziecku ogromne ukojenie.
Jak działają te zwroty w codziennym życiu?
Nie będę ukrywać – na początku nie było łatwo. Dziecko w napadzie furii nie zawsze chce słuchać. Czasami moje słowa ginęły w krzyku, ale z czasem zauważyłam, że jednak docierają. Powtarzane konsekwentnie zaczęły budować w nim świadomość, że emocje są czymś normalnym, a ja nie jestem wrogiem, tylko sprzymierzeńcem.
Co ważne, te zdania działają również na mnie. Kiedy je wypowiadam, sama czuję się spokojniejsza. Nie wchodzę w spiralę nerwów, tylko przypominam sobie, że to ja jestem dorosła i mam dać oparcie. W efekcie atmosfera w domu staje się lżejsza, a napady złości mijają szybciej.
To nie są czarodziejskie formuły, które natychmiast wyciszą dziecko. To raczej most, który pomaga przejść przez rzekę emocji – czasem burzliwą, czasem spokojniejszą. I za każdym razem, kiedy używam tych zdań, mam poczucie, że uczę moje dziecko czegoś, co przyda mu się przez całe życie.
Źródło: cnbc.com
Zobacz też: Córce było przykro, gdy zajrzała do śniadaniówki. Ten trend dzieli dzieci na lepsze i gorsze