„Bezczelny smarkacz” – syknęła w autobusie starsza pani do mojego syna. Dotknęłam jego ucha
„Usłyszałam o moim dziecku słowo, które wbiło mnie w fotel” – pisze mama chłopca, który nie ustąpił miejsca starszej pani w autobusie. Gdy wyjaśniła powód, kobieta nie znalazła już słów. Speszona spuściła wzrok i całą drogę milczała.

Jechałam z synem autobusem do centrum handlowego. Wakacje w pełni, mieliśmy kupić mu buty sportowe na obóz sportowy. Było duszno, w środku tłum ludzi z wracających z pracy, jakieś dzieciaki, kilka starszych osób. Przyznaję, mogłam wybrać nam lepszą porę, ale nie mogłam się urwać z pracy.
Siedziałam przy oknie, syn siedział obok mnie. Nie był zachwycony, że wyciągam go z domu, bo przecież moglibyśmy kupić buty przez internet, ale jednak chciałam, żeby mógł je na spokojnie przymierzyć, a nie żeby go potem obtarły.
Na jednym z przystanków wsiadła starsza pani. Już od wejścia patrzyła na wszystkich spod przymrużonych powiek. Stanęła przy nas, złapała poręcz i rzuciła cicho, ale tak, żebym usłyszała:
– Bezczelny smarkacz.
Zamarłam. Syn nawet nie drgnął. Nie patrzył w telefon, ale obserwował, co dzieje się za oknem z mojej strony. Dotknęłam wtedy jego ucha. Spojrzał na mnie, zamyślony. Przysunęłam się i powiedziałam:
– Kochanie, czy chciałbyś wstać i ustąpić pani miejsca?
„Nie usłyszał tego ani jej prośby”
Starsza pani odwróciła głowę w drugą stronę. Widziałam po jej twarzy, że wiedziała, że przesadziła. Mój syn nie usłyszał ani jej komentarza, ani tego, że oczekuje miejsca. Ma aparat słuchowy. Kiedy ktoś mówi do niego cicho lub od tyłu, nie zawsze rejestruje słowa.
Zapytałam jeszcze raz, głośniej. Uśmiechnął się i wstał, mówiąc:
– Proszę, może pani usiąść.
Odpowiedziała tylko burknięciem. A ja… poczułam gulę w gardle. Bo wystarczyło podejść i zapytać. Zamiast tego łatwiej było ocenić i obrazić. Dotknęłam jego głowy, poprawiając mu włosy. Zasłużył wtedy na moje największe uznanie – bo zachował klasę, której zabrakło dorosłej kobiecie.
„Nie chcę, żeby czuł się gorszy”
Kiedy wysiedliśmy, powiedział mi:
– Mamo, chyba coś powiedziała o mnie, ale nie słyszałem.
Przytaknęłam i zmieniłam temat. Bo nie chcę, żeby czuł się gorszy. To on nauczył mnie, że prawdziwa siła jest w tym, by nie zniżać się do poziomu tych, którzy ranią słowami.
Zobacz także: „Bezczelna krowa!” – krzyknęła staruszka nad Bałtykiem. Gdy wstałam, plaża zamilkła