Reklama

Mój tata zmarł dwa lata temu, krótko po narodzinach mojej córeczki. Nie zdążył jej poznać, ale przez całe dziewięć miesięcy mówił, że nie może się doczekać, aż ją weźmie na ręce. Od dwóch lat, gdy zbliża się 1 listopada, czuję w sercu ścisk.

Chciałam, żeby poznała swojego dziadka po swojemu

Tym razem chciałam zabrać małą na cmentarz, żeby zapaliła świeczkę. Tak po prostu, po swojemu, bez wielkich słów, bez patosu – żeby wiedziała, że miała dziadka, który bardzo ją kochał, choć nie zdążył jej poznać.

Gdy powiedziałam o tym teściowej, zamarła. Potem zaczęła mówić, że nie wypada, że dziecko jest nieochrzczone i nie powinno chodzić na cmentarz, bo to zły znak. Myślałam, że żartuje, ale nie – naprawdę była oburzona. Uważa, że maluchy nie mają tam czego szukać, a już tym bardziej „nieczyste dusze”, jak to określiła. Było mi przykro. Nie spodziewałam się takiej reakcji.

Dla mnie to nie miejsce strachu, tylko pamięci

Nie rozumiem, skąd w ludziach tyle lęku przed cmentarzem. Dla mnie to nie miejsce grozy, tylko wspomnień. Często tam chodzę, bo to moja forma rozmowy z tatą. Chciałam, żeby córka widziała, że o bliskich się pamięta, że śmierć to nie powód do milczenia, tylko część życia.

Teściowa twierdzi, że dziecko „może coś wynieść z cmentarza” albo „źle spać”. Ja uważam, że to my, dorośli, przekazujemy dzieciom, jak mają patrzeć na takie miejsca. Jeśli będziemy je straszyć, będą się bały. Jeśli pokażemy im spokój i szacunek – będą pamiętać o bliskich z czułością, a nie z lękiem.

Moja córka nie zna jeszcze pojęcia śmierci, ale rozumie, że mama czasem się wzrusza, że jest ktoś, kogo kocham, a kogo nie ma. Myślę, że to właśnie jest najważniejsze.

dziecko na cmentarzu
Dzieci mają prawo odwiedzać zmarłych tak samo jak dorośli, fot. Pixabay/JCDCreative

Chcę, żeby wiedziała, skąd pochodzi

Nie wiem, dlaczego dla niektórych chrzest ma być granicą między „można” a „nie można”. Moje dziecko jest dla mnie pełnoprawnym człowiekiem – czystym, dobrym, wrażliwym. Nie potrzebuje święconej wody, żeby mieć prawo zapalić świeczkę na grobie swojego dziadka.

Nie zamierzam robić z tego wojny, ale też nie chcę się podporządkować lękom i przesądom. Córka ma prawo wiedzieć, skąd pochodzi, kogo kochaliśmy i kogo straciliśmy. Wierzę, że w ten sposób uczę ją empatii i szacunku.

W tym roku pójdziemy razem. Wezmę ją za rękę, kupimy znicz i pójdziemy powiedzieć „dzień dobry” dziadkowi. Bo pamięć o bliskich nie zależy od metryki chrztu, tylko od serca.

Dorota


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Zobacz też: Moje dzieci o 19 już śpią. Jak słyszę, do której latają po domu dzieci koleżanek, to mi włosy dęba stają

Reklama
Reklama
Reklama