Reklama

Wizyta na grobach to coroczny test dla rodziców – nie tylko cierpliwości, ale i logistyki. Co roku zastanawiam się: czy to już czas na czapkę, rajstopy pod spodnie i rękawiczki? I co zrobić, żeby dzieci nie marzły ani nie narzekały?

Cmentarz to nie wybieg, ale też nie biegun północny

Z roku na rok coraz bardziej doceniam tę listopadową tradycję. Ale zanim wyjedziemy, czeka mnie klasyczna scena: ja w przedpokoju z kubkiem kawy i pytaniem – „czy już czapki?”

Pogoda o tej porze roku bywa zdradliwa. Rano 4°C, w południe 12°C, a wiatr jak z arktycznego filmu. Dlatego przez lata opracowałam własną zasadę: ubieraj dziecko nie na temperaturę, tylko na to, co będzie robić.

Jeśli jedziemy autem i dziecko spędzi na zewnątrz 15 minut przy grobach – cienka czapka i kurtka wystarczą. Jeśli idziemy pieszo, z wiadrem zniczy i bukietem chryzantem, potrzebna jest warstwa więcej.

Czapka – nie zawsze gruba, ale zawsze pod ręką

Nie ma chyba bardziej symbolicznej sceny 1 listopada niż mama naciągająca czapkę na głowę dziecka, które protestuje. A ja już się nauczyłam, że czapka ma być nie po to, by wyglądać „porządnie”, tylko by chronić przed wiatrem.

Moja ściągawka:

  • powyżej 10°C – opaska lub kaptur wystarczą,
  • 5–10°C – cienka czapka bawełniana,
  • poniżej 5°C – czapka polarowa lub z podszewką.

Ważne, żeby była oddychająca. Bo dzieci często się rozgrzewają, szczególnie gdy biegają między grobami (tak, nawet wtedy, gdy prosisz, żeby nie biegały).

Rajstopy pod spodnie? Zależy, czy planujecie długi spacer

To pytanie wraca jak bumerang. U mnie granica jest prosta: jeśli dziecko będzie długo stało w jednym miejscu – tak, jeśli będzie się ruszać – nie.

Dzieci stojące obok dorosłych przy grobach często marzną, bo się nie ruszają. Dlatego pod cienkie dżinsy lub dresy warto włożyć rajstopy albo legginsy. Ale jeśli planujecie krótką wizytę, wystarczą grubsze spodnie.

Dobrze sprawdza się też sposób „na cebulkę”: cienkie spodnie i dodatkowe polarowe leginsy, które można zdjąć po powrocie do auta.

Rękawiczki i szalik – lepiej mieć niż żałować

Nie wiem, czemu wciąż próbuję sobie wmówić, że „nie będzie aż tak zimno”. A potem patrzę, jak dziecko próbuje zapalić znicz i trzęsie mu się ręka. Dlatego rękawiczki i szalik to obowiązkowe akcesoria na Wszystkich Świętych – nawet jeśli rano wydaje się, że będzie ciepło.

Dzieci uwielbiają pomagać przy świecach, układaniu kwiatów i zapalaniu zniczy. To moment, w którym często stoją w miejscu, skupione. Wtedy właśnie wychładza się ciało – od dłoni i stóp zaczyna się marznięcie.

Komfort to nie tylko ciepło, ale i spokój

Z wiekiem zauważyłam, że ten dzień nie jest tylko o ubraniach, zniczach i kwiatach. To dzień, w którym uczymy dzieci, że pamięć o bliskich to coś więcej niż obowiązek. I że można to robić spokojnie, bez pośpiechu i z czułością.

Nie chodzi więc o to, żeby wyglądały jak z katalogu zimowych ubrań. Chodzi o to, żeby nie było im zimno, żeby nie marudziły i żebyśmy mogli po prostu być razem – w tym jesiennym chłodzie, wśród świateł i wspomnień.

Moja lista na Wszystkich Świętych (do przypięcia na lodówkę)

  • cienka czapka lub opaska
  • rajstopy lub legginsy pod spodnie, jeśli poniżej 5°C
  • rękawiczki i szalik (nawet cienkie)
  • ciepłe buty z grubą podeszwą
  • termos z herbatą – ratuje nas co roku.

Czasem wracamy zmarznięci, czasem zmoczeni deszczem, ale zawsze mam wrażenie, że to ważny dzień. Nie dlatego, że wszystko jest idealne – ale dlatego, że jesteśmy razem. I może właśnie o to w tym wszystkim chodzi – o ciepło, które nie zależy od temperatury.

Reklama
Reklama
Reklama