Codziennie dawałam dziecku kulki mocy. Efekt mnie zaskoczył
Zamiast słodkich przekąsek z marketu, zaczęłam podawać dziecku domowe kulki mocy. Nie tylko je pokochało, ale zmieniło się coś jeszcze w jego zachowaniu.

Jeszcze niedawno każda słodka chwila kończyła się awanturą i wrzaskiem „Jeszcze jednego!”. Brzmi znajomo? Postanowiłam to przerwać. Przez tydzień zamiast żelków, batonów czy ciastek dawałam dziecku kulki mocy, czyli domowe kuleczki z daktyli, orzechów i kakao. Co się wydarzyło, przerosło moje oczekiwania.
Słodycz, która nie uzależnia
Większość gotowych słodyczy ma w składzie nie tylko cukier, ale i syrop glukozowo-fruktozowy, olej palmowy i dodatki, które wpływają na emocje dziecka bardziej, niż nam się wydaje. Przebodźcowane, nakręcone, zmęczone, a potem po chwili euforii przychodzi zjazd i… płacz. U nas to był to znany scenariusz.
Natrafiłam w sieci na przepis na „kulki mocy”. Dziesiątki komentarzy od rodziców zadziałały, jak najlepsze polecenie – postanowiłam spróbować. Zamiast kolorowych, sklepowych batonów zrobiła domowe kulki mocy z daktyli, płatków owsianych, masła orzechowego i odrobiny kakao. Dziecko jadło, uśmiechało się, ale... nie było „nakręcone”. Nie było też afery, że „chce jeszcze dziesięć”.
Co się zmieniło w zachowaniu?
- Mniej wybuchów złości – naprawdę. Zamiast klasycznego „MAMOOOOO!!!” przy każdej odmowie, było spokojniejsze „ok” (albo przynajmniej coś blisko „ok”).
- Większe skupienie – kulki dawałam najczęściej po powrocie z przedszkola, zamiast deseru. Zamiast rozbieganych oczu i biegania w kółko, dziecko… zaczęło układać puzzle.
- Lepsze spanie – zaskoczyło mnie to najbardziej. Zero nocnych pobudek. Zero kręcenia się po łóżku.
- Brak krzyku „chcę więcej!” – po dwóch-trzech kulkach dziecko było najedzone. Nie było efektu „nigdy dość”, jak po żelkach.
Co to są kulki mocy i dlaczego działają? Przepis
Kulki mocy to zdrowa słodka przekąska, ale bez rafinowanego cukru. Mają błonnik, dobre tłuszcze i magnez, który wspiera układ nerwowy. Po takiej przekąsce cukier nie szybuje w górę, a potem nie spada gwałtownie, a to właśnie ten „rollercoaster” przyczynia się u dzieci do nagłych wybuchów emocji.
Ich przygotowanie zajmuje 5 minut. Do blendera wrzucam:
- szklankę daktyli (namoczonych wcześniej w ciepłej wodzie),
- pół szklanki płatków owsianych,
- 2 łyżki masła orzechowego (100% orzeszków),
- 1 łyżkę kakao,
- czasem odrobinę miodu lub cynamonu.
Blenduję, toczę w kulki, wkładam do lodówki. Gotowe!
Nie piszę tego, by udawać, że mam wszystko ogarnięte. Ale wiem jedno, że warto próbować. Kulki mocy stały się u nas nie tylko zdrowszą przekąską. Stały się rytuałem, momentem spokoju i... pretekstem do rozmowy („co dziś dodać do środka?”, „ile kulek dla taty?”).
Nie chodzi o to, by nigdy już nie dawać dziecku ciasteczka. Ale może warto sprawdzić, co się stanie, gdy choć przez tydzień zamienisz je na coś domowego. Coś, co nie tylko smakuje, ale i nie psuje nerwów.
Może też poczujesz ulgę. Tak jak ja.
Zobacz także: Dostała od babci wakacyjny przysmak z PRL. „Dwie godziny później jechałam po nią z duszą na ramieniu”