„Córka wróciła ze szkoły głodna”. Rodzice nie czytają regulaminów, a dzieci cierpią
Do naszej redakcji napisała mama uczennicy pierwszej klasy, która przyznała, że zapomniała opłacić obiady w szkole. Jak twierdzi, dziecko cały dzień spędziło głodne, bo panie ze stołówki odmówiły wydania posiłku. „Nie sądziłam, że to tak działa. Myślałam, że można zapłacić później” – pisze kobieta.

„Myślałam, że to tylko formalność”
Moja córka dopiero zaczęła szkołę. Wciąż uczymy się nowego rytmu dnia, a ja próbuję ogarnąć wszystkie sprawy – prace domowe, wywiadówki, a do tego jeszcze obiady. Wiedziałam, że trzeba je opłacać z góry, ale przyznam szczerze – nie doczytałam dokładnie regulaminu. Myślałam, że jak przeleję pieniądze kilka dni później, to nic się nie stanie.
Kiedy po pracy odebrałam córkę, od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. Była markotna, zmęczona i od razu powiedziała: „Mamo, byłam dziś głodna, bo pani powiedziała, że nie mogę zjeść obiadu”. Było mi potwornie przykro. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę odmówiono dziecku jedzenia.
„Rozumiem zasady, ale gdzie empatia?”
Następnego dnia poszłam do szkoły porozmawiać z paniami ze stołówki. Usłyszałam, że obowiązują zasady – jeśli nie ma wpłaty, dziecko nie jest na liście i nie może dostać obiadu. Wszystko jest zapisane w regulaminie. Owszem, podpisałam go, ale nie przypuszczałam, że to oznacza aż taką dosłowność. Czy naprawdę nikt nie mógł przymknąć oka, skoro dziecko miało tylko jeden dzień przerwy w opłacie?
Rozumiem, że szkoła musi mieć porządek, że kuchnia działa według list i budżetu, ale gdzie w tym wszystkim jest zwykła ludzka empatia? To nie był mój zły zamiar, tylko zwykłe zapomnienie. Czy naprawdę w takiej sytuacji trzeba karać dziecko?
Od redakcji: regulamin kontra empatia
Zasady dotyczące stołówki szkolnej mogą wydawać się surowe, ale mają swoje uzasadnienie. Posiłki są zamawiane i przygotowywane zgodnie z liczbą opłaconych obiadów. Jeśli dziecko nie jest na liście, kuchnia nie może doliczyć porcji, bo wiąże się to z kosztami, za które ktoś musi zapłacić.
Wielu rodziców przyznaje, że podobne sytuacje wynikają po prostu z braku wiedzy. W pośpiechu podpisują dokumenty, nie czytając ich dokładnie, a potem oburzają się na konsekwencje. Tymczasem szkoła – choć powinna reagować z empatią – nie ma możliwości łamania ustalonych zasad.
Historia tej mamy pokazuje, jak ważne jest, by rodzice rzeczywiście zapoznawali się z zasadami obowiązującymi w szkole. W natłoku codziennych obowiązków łatwo coś przeoczyć, ale to dzieci ponoszą skutki takich pomyłek. Warto więc traktować regulaminy nie jako formalność, lecz jako realne wytyczne, które chronią wszystkich – zarówno szkołę, jak i uczniów.
Z drugiej strony: jeśli to jednostkowa sytuacja, może jednak warto wykazać się empatią?
Zobacz także: 1 prosty sposób, by opanować gniew na dziecko. Już więcej nie krzykniesz w nerwach