Reklama

Kiedy moja córka weszła do kuchni, by zrobić sobie kanapkę, miała słuchawki na uszach. Nawet nie usłyszała, gdy zapytałam, czy chce też herbatę. Patrzyłam na nią i przypominałam sobie siebie z tamtych lat – ja zamykałam się w pokoju z płytami CD, ona nosi muzykę wszędzie ze sobą. Różnica jest taka, że jej świat nie wyłącza się ani na chwilę. I właśnie to sprawia, że my – rodzice – czasem nie potrafimy zrozumieć naszych dzieci.

Reklama

Dźwięk zamiast ciszy

Zauważyłam, że cisza dla nastolatków jest dziś czymś obcym. Tam, gdzie ja szukałam chwili spokoju, oni potrzebują stałego tła – muzyki, podcastu, rozmowy na Discordzie. Psychologowie podkreślają, że słuchawki stały się dla młodzieży czymś więcej niż gadżetem. To prywatna przestrzeń, mur oddzielający ich od dorosłego świata.

Jedna z ekspertek, z którą rozmawiałam, powiedziała mi, że dla nastolatków „dźwięk jest bezpiecznikiem”. Chroni ich przed przebodźcowaniem, ale też daje poczucie, że mają kontrolę nad tym, co do nich dociera. Dźwięki z kuchni, nasze pytania, szum telewizora – to dla nich chaos. Muzyka albo rozmowa w słuchawkach to porządek.

Kanapka w słuchawkach – co to oznacza?

Kiedy patrzę na moją córkę, jak smaruje chleb masłem i nuci pod nosem tekst piosenki, myślę, że to jej sposób na bycie sobą. Psychologowie tłumaczą, że nastolatki przechodzą intensywną fazę poszukiwania tożsamości. Słuchawki to nie tylko narzędzie – to symbol. Dzięki nim wybierają, z kim chcą być w danej chwili.

Robienie kanapki w słuchawkach to więc coś więcej niż zabawny obrazek. To komunikat: „potrzebuję swojej przestrzeni”. Dla nich ta przestrzeń nie jest już w pokoju za zamkniętymi drzwiami, jak było kiedyś dla nas. Ona jest zawsze przy nich – w kieszeni, na uszach, w aplikacji streamingowej.

Dlaczego nas to irytuje?

Nie ukrywam – czasem mnie to denerwuje. Gdy pytam, czy chce sałatę do kanapki, a ona nie reaguje, czuję się zignorowana. Ale psychologowie uspokajają: to naturalne, że rodzice odbierają to jako brak szacunku. W rzeczywistości jednak dziecko nie robi tego przeciwko nam. Ono po prostu żyje w trybie „ciągłego kontaktu” – z rówieśnikami, ze światem online, z muzyką.

Tu tkwi też pewien paradoks. My, dorośli, narzekamy, że młodzież jest nieobecna. Ale ile razy sami sięgamy po telefon przy stole? Ile razy słuchamy podcastu, gotując obiad, i prosimy, żeby nam nie przeszkadzać? Oni tylko przejęli ten schemat od nas, dodając do niego technologię, z którą dorastają.

Gdzie kończy się granica?

Psychologowie zwracają uwagę, że słuchawki nie są problemem same w sobie. Problem zaczyna się wtedy, gdy zastępują prawdziwe relacje. Jeśli nastolatek nigdy nie odkłada ich na bok, nie wchodzi w rozmowę, unika kontaktu wzrokowego – warto się zatrzymać i zapytać, co się dzieje. Bo bywa, że za słuchawkami kryje się nie tylko muzyka, ale i lęk, poczucie niezrozumienia, a nawet samotność.

Z drugiej strony – słuchawki mogą być pomostem. Czasem wystarczy zainteresować się tym, czego dziecko słucha. Ja sama zaczęłam prosić córkę, żeby puściła mi swoją playlistę. Byłam zaskoczona, jak wiele mogłam się o niej dowiedzieć – o jej nastrojach, emocjach, marzeniach.

Pokolenie słuchawek

Czy nam się to podoba, czy nie – nasze dzieci to pokolenie słuchawek. W nich uczą się, relaksują, rozmawiają z przyjaciółmi, uciekają od stresu. Dla nas kanapka była zwykłą kanapką. Dla nich to moment, który można wypełnić dźwiękiem.

Nie musimy tego kochać, ale możemy spróbować zrozumieć. Bo kanapka w słuchawkach to nie znak lenistwa czy braku szacunku. To znak, że dzieci dorastają w świecie, który różni się od naszego bardziej, niż czasem chcemy przyznać.

A Ty? Złapałaś swoje dziecko na robieniu kanapki w słuchawkach? Może to właśnie dobry moment, by zamiast denerwować się – zapytać, czego słucha. Odpowiedź może zaskoczyć bardziej niż niejedna rozmowa bez muzyki w tle.

Reklama

Zobacz także: Psycholog: jeśli twoje dziecko robi to codziennie po szkole, to sygnał alarmowy

Reklama
Reklama
Reklama