Dzieci na cmentarzach zachowują się jak klauny. Nie życzę sobie pisków i biegania
Kiedyś też zabierałam swoje dzieci na cmentarz i nie widziałam w tym nic złego. Dziś, po latach, gdy sama żegnam najbliższych, rozumiem, że to nie jest miejsce dla dzieci.

Piszę ten list jako matka, która dopiero z czasem zrozumiała, że cmentarz to nie miejsce dla dzieci. Wiem, że wielu rodziców uważa, że trzeba je uczyć pamięci o zmarłych, że to tradycja i okazja do rozmowy o życiu i śmierci. Też tak myślałam.
Cisza, nie zabawa – święto, nie spacer
Zawsze 1 listopada zabierałam moje dzieci na groby dalszej rodziny, brałam też wózek, znicze, kwiaty. Dzieci chodziły ze mną między grobami, czasem się nudziły, czasem śmiały, czasem marudziły. Wtedy wydawało mi się, że nic w tym złego. Dziś, kiedy na cmentarz idę nie z przyzwyczajenia, a z bólem po rodzicach, widzę to zupełnie inaczej.
Cmentarz to nie miejsce na rozmowy o zabawkach, na śmiechy czy bieganie. Kiedy słyszę dzieci piszczące między grobami, czuję, jak ściska mi się serce. Dla wielu osób to jedyny dzień w roku, kiedy przychodzą, by po prostu być blisko tych, których już nie ma. W takich chwilach potrzebna jest cisza, spokój, skupienie.
1 listopada okażmy szacunek dla żałoby innych
Nie mam nic przeciwko dzieciom. Kocham je – jestem matką. Ale uważam, że rodzice powinni zrozumieć, że są miejsca, które wymagają powagi. Cmentarz nie jest parkiem ani deptakiem. Kiedy widzę dzieci biegające między grobami, śmiejące się, rzucające liście, mam ochotę podejść i poprosić ich rodziców o chwilę refleksji. Czy naprawdę nie da się zostawić dziecka z kimś na godzinę?
Ludzie, którzy przychodzą na cmentarz, często przeżywają trudne emocje. Widzę starsze kobiety stojące przy grobach mężów, młodych ludzi wpatrzonych w nazwisko przyjaciela. Ich łzy i skupienie kontrastują z beztroskim śmiechem dzieci. Nie chodzi o złość, ale o empatię. Nie każdy potrafi znosić hałas, gdy serce pęka z tęsknoty.

Niech dzieci uczą się pamięci inaczej
Nie mówię, żeby dzieciom nie tłumaczyć, czym jest śmierć czy pamięć o bliskich. To bardzo ważne. Ale można to robić w inny sposób – w domu, przy wspólnym oglądaniu zdjęć, zapaleniu znicza na parapecie, rozmowie o tych, którzy odeszli. Wtedy dziecko też uczy się szacunku, ale bez naruszania przestrzeni ludzi, którzy opłakują zmarłych.
Dziś nie zabrałabym już swoich małych dzieci na cmentarz. Dla mnie to chwila zadumy, ciszy, modlitwy. Widzę w tym coś pięknego i potrzebnego. Dlatego proszę rodziców – pomyślcie, zanim weźmiecie dziecko na cmentarz w święto zmarłych. Czasem największym przejawem szacunku jest właśnie cisza.
Renata
Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl
Zobacz też: Moje dzieci o 19 już śpią. Jak słyszę, do której latają po domu dzieci koleżanek, to mi włosy dęba stają