Dzieci płaczą nad planami lekcji w szkołach. „Codziennie zajęcia do 19. Jest hardcore”
To nie żart – plany lekcji w wielu szkołach wyglądają jak maraton, a nie jak normalny dzień ucznia. Coraz więcej rodziców i dzieci pokazuje w sieci, jak wygląda ich codzienność i trudno uwierzyć, że ktoś to zatwierdził.

Absurdalne plany lekcji – kto to wymyśla?
Kiedy na TikToku @wika_kursye8 zobaczyłam przykładowe plany lekcji z polskich szkół, poczułam złość, ale też ogromne współczucie. Godziny zajęć w wielu placówkach przypominają grafik dorosłych pracowników na etacie z nadgodzinami. Lekcje od 8:00 do 16:00 w podstawówce, zajęcia w piątki ciągnące się do 19:30 albo codziennie lekcje od 13:00 do 19:00 – brzmi jak kiepski żart, a jednak to codzienność wielu dzieci.
W sieci zawrzało, bo rodzice pokazują, że ich pociechy są zmęczone, zestresowane i kompletnie pozbawione czasu na odpoczynek czy zabawę. Sama pamiętam swoje szkolne lata i choć bywało ciężko, nigdy nie kończyłam lekcji później niż o 15:00. Teraz dzieci spędzają w szkole więcej godzin niż ich rodzice w pracy, a przecież w domu czekają jeszcze inne zadania, zajęcia dodatkowe i przygotowania do sprawdzianów.
Pojawia się więc pytanie – kto układa te plany? Czy ktoś realnie patrzy na dobro uczniów, czy chodzi tylko o to, by dopasować wszystkie przedmioty i godziny do grafiku?
Gdzie miejsce na dzieciństwo i rodzinę?
Nie potrafię przejść obojętnie obok tego tematu, bo sama jestem mamą czwartoklasistki i piątoklasisty. Kiedy dostałam plan lekcji starszego dziecka i zobaczyłam, że trzy razy w tygodniu kończy zajęcia o 16:00, zrobiło mi się zwyczajnie przykro. Wiem, że po powrocie do domu jest zmęczony, marzy o odpoczynku, a nie o otwieraniu podręczników.
Rodzice coraz częściej podkreślają, że dzieci mają prawo do bycia dziećmi. Powinny mieć czas na spotkania z rówieśnikami, sport, rodzinne obiady czy zwykłe leniuchowanie. Tymczasem szkoła tak bardzo rozciąga się na cały dzień, że dla wielu uczniów nie zostaje już przestrzeni na nic innego.
Znam mamy, które żartują, że szkoła to teraz „pełny etat” dla dziecka. Tyle że to nie powinno być śmieszne. Jeśli siódmoklasista kończy lekcje o 19:00, to kiedy ma odrobić pracę domową, wyspać się czy po prostu spędzić chwilę z rodziną? Edukacja jest ważna, ale czy naprawdę musi odbywać się kosztem zdrowia psychicznego i fizycznego dzieci?
Potrzebna zmiana systemu, a nie tylko grafiku
Nie mam złudzeń – problem nie zniknie sam. Dopóki system edukacji będzie wyglądał tak, jak dziś, dopóty plany lekcji będą przeciążone i nieludzkie. Nauczyciele też nie mają łatwo, bo próbują zmieścić ogrom materiału w określonym czasie. Efekt jest taki, że cierpią wszyscy – uczniowie, rodzice i pedagodzy.
Wielu ekspertów od lat podkreśla, że program nauczania jest przeładowany, a uczniowie muszą uczyć się wszystkiego po trochu, zamiast w spokoju rozwijać swoje mocne strony. Do tego dochodzą braki kadrowe, które wymuszają układanie zajęć o absurdalnych porach. Gdybyśmy mieli więcej nauczycieli, może lekcje nie kończyłyby się wieczorem.
Wierzę, że trzeba głośno mówić o tym problemie. Rodzice i uczniowie pokazują w sieci plany lekcji nie po to, żeby narzekać, tylko żeby zwrócić uwagę na skalę absurdu. Ja też uważam, że edukacja powinna być mądrym przewodnikiem dla dzieci, a nie źródłem stresu i zmęczenia. Jeśli uczniowie płaczą nad swoimi planami lekcji, to znak, że coś poszło bardzo nie tak.
Zobacz też: Za 300 plus kupiłam dwie wyprawki i jeszcze mi zostało. Nauczcie się oszczędzać, zamiast narzekać