Reklama

Lekcja wychowania na placu zabaw

Mój synek ma cztery lata. Jak każde dziecko, uwielbia biegać, zjeżdżać na zjeżdżalni i poznawać nowych kolegów. Tamtego dnia na placu zabaw podeszło do niego dwóch chłopców w podobnym wieku. Początkowo wyglądało to uroczo – śmiechy, wspólne podskakiwanie, pierwsze rozmowy. Myślałam: „Super, że złapali kontakt, tak łatwo przyszło im nawiązać więź”.

Reklama

Ale sielanka szybko się skończyła. Chłopcy zaczęli robić do mojego synka głupie miny, odwracali się plecami, kiedy próbował dołączyć do zabawy. Na końcu, gdy wyciągnęli paczkę paluszków, z premedytacją podali je sobie nawzajem, a jego całkowicie zignorowali. Stałam i patrzyłam na to ze ściśniętym sercem. Nie mogłam dłużej udawać, że nic się nie dzieje, więc głośno zwróciłam im uwagę, a potem zabrałam synka do domu.

Dzieci nie rodzą się złośliwe – one się tego uczą

Nie przekonacie mnie, że czterolatek sam z siebie wpada na pomysł, żeby kogoś świadomie wykluczać. Takie zachowania są powielane, bo widzi się je w domu. Jeśli rodzice zamiast „proszę” i „dziękuję” używają krzyku i sarkazmu, to trudno się dziwić, że dziecko naśladuje. Jeśli w domu nie ma rozmów o empatii, to na placu zabaw też jej nie będzie.

To my – rodzice – mamy obowiązek tłumaczyć, że każdy zasługuje na życzliwość. Że nie wolno wyśmiewać, izolować ani odbierać drugiemu radości tylko dlatego, że jest inny. Brak takiej nauki widać później w drobnych gestach. Najpierw są to głupie miny i niepodzielenie się paluszkiem, a później może to przerodzić się w szkolne prześladowanie czy brak szacunku do starszych.

Jeśli nie my, to kto? Rodzic musi reagować

Oburza mnie, że wielu dorosłych uważa takie sytuacje za błahostkę. Słyszę często: „dzieci muszą same się dogadać” albo „nie przesadzaj, to tylko zabawa”. A ja pytam: co jest zabawnego w tym, że jedno dziecko czuje się poniżone i odrzucone? To nie jest błahostka – to fundamenty charakteru, które właśnie się kształtują.

Rodzice, nie odwracajmy wzroku. Nie bagatelizujmy złych zachowań. Reagujmy, tłumaczmy, uczmy dzieci empatii i zwykłej ludzkiej uprzejmości. Bo jeśli dziś przymkniemy oczy na brak życzliwości wobec rówieśnika, jutro możemy obudzić się w świecie dorosłych gburów, którzy nie wiedzą, jak być dobrymi ludźmi.

Emilia


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Reklama

Zobacz też: Moja córka wróciła z przedszkola we łzach. Tak „zatroszczyła się” o nią jedna z matek

Reklama
Reklama
Reklama