Reklama

Usłyszenie „nienawidzę cię” od własnego dziecka może być bardzo przygnębiające. Ale nawet jeśli twoje dziecko to powiedziało, nie oznacza to, że naprawdę cię nienawidzi. Nawet najbardziej kochające dzieci czasami mówią swoim rodzicom tak bolesne słowa.

Reklama

„To, że twoje dziecko mówi, że cię nienawidzi, nie oznacza, że ​​jesteś złym rodzicem – ani że ono jest złym dzieckiem” – mówi specjalista nauk o rodzinie, dr Andy Brimhall, dla parents.com. Oto jak eksperci radzą reagować w takiej trudnej sytuacji.

Dlaczego dzieci mówią „Nienawidzę cię”

Kiedy pierwszy raz usłyszałam od mojego dziecka słowa „Nienawidzę cię”, poczułam, jakby ktoś wyciągnął mi dywan spod nóg. Znałam te historie z opowieści innych mam, ale byłam pewna, że mnie to ominie. A jednak – usłyszałam je od własnego syna i to w zwykły, codzienny dzień. Chciałam się bronić, od razu odpowiedzieć ostro, ale wtedy przypomniałam sobie, co powtarzają psychologowie: to nie jest atak na rodzica, tylko sygnał, że dziecko przeżywa trudne emocje, których nie umie nazwać.

„Istnieje wiele różnych powodów, dla których dziecko może powiedzieć rodzicowi 'Nienawidzę cię'” – tłumaczy z kolei dr Siggie Cohen, specjalistka ds. rozwoju dziecka. „Jednak wspólnym mianownikiem jest to, że dziecko komunikuje, że odczuwa silne emocje i potrzebuje pomocy w nauce skutecznego radzenia sobie z nimi”.

Te słowa bardzo mocno zapadły mi w pamięć. Dzięki nim zrozumiałam, że zamiast oburzać się i karać, powinnam nauczyć się słuchać. Bo moje dziecko nie nienawidziło mnie naprawdę. Ono krzyczało, że jest mu źle, tylko innym językiem.

Jedno słowo, które zmienia wszystko

Największym wyzwaniem jest to, jak zareagować w takiej chwili. Nasze emocje buzują, serce wali, a język aż świerzbi, żeby powiedzieć: „Jak możesz tak mówić?”. Ale właśnie wtedy, gdy w gardle więźnie nam złość, warto powtarzać jedno krótkie słowo – „widzę” albo „rozumiem”.

Kiedy to zrobiłam pierwszy raz, poczułam się trochę sztucznie. Ale spróbowałam: „Widzę, że jesteś bardzo zdenerwowany”. Nagle złość mojego syna nieco przygasła. On spodziewał się, że dostanie ode mnie wykład, karę albo krzyk. Zamiast tego usłyszał, że jego emocje są zauważone.

To działa, bo dzieci – podobnie jak my – pragną być usłyszane. Kiedy dostają komunikat „Rozumiem, że jesteś wściekły, rozczarowany, zawiedziony”, czują, że ktoś nazywa ich emocje i traktuje je poważnie. To nie znaczy, że akceptujemy każde ich zachowanie. To znaczy, że jesteśmy gotowi pomóc im znaleźć inne sposoby na wyrażanie złości.

Jak zamienić złość w rozmowę

Powtarzanie słowa „widzę” albo „rozumiem” to dopiero początek. Kolejny krok to otwarcie przestrzeni na rozmowę. Zamiast zamykać dyskusję, możemy powiedzieć:

  • „Powiedz, jak duża jest twoja złość”.
  • „Co cię tak bardzo zdenerwowało?”.
  • „Przykro mi, że tak się czujesz”.
  • „Możesz mówić mi o takich uczuciach”.

Takie zdania nie rozwiążą problemu w minutę, ale pokazują, że jesteśmy po stronie dziecka. I że nawet w gniewie jesteśmy gotowi słuchać. To właśnie wtedy buduje się prawdziwa więź.

Dziś, kiedy znowu zdarza mi się usłyszeć „Nienawidzę cię”, wiem, że to nie jest wyrok na naszą relację. To raczej sygnał, że moje dziecko potrzebuje pomocy w poradzeniu sobie z burzą emocji. A ja – zamiast wchodzić w tę burzę – wybieram spokój i to jedno słowo, które działa jak most.


Bycie rodzicem to nieustanne mierzenie się z emocjami – zarówno dziecka, jak i własnymi. Nie ma jednego przepisu na idealną reakcję, ale są małe narzędzia, które mogą nas uratować. Powtarzanie słowa „widzę” albo „rozumiem” to sposób, żeby z chaosu zrobić porządek, a z gniewu – spokojną rozmowę. I choć w pierwszej chwili może być trudno, z czasem zauważymy, że ten prosty gest naprawdę zmienia wszystko.

Reklama

Zobacz też: Gdy dziecko się boi, powiedz to 1 zdanie i daj kredki. To lepsze niż zwykłe „Będzie dobrze”

Reklama
Reklama
Reklama