Gdy dziecko się boi, powiedz to 1 zdanie i daj kredki. To lepsze niż zwykłe „Będzie dobrze”
Zdarzyło mi się wiele razy, że nie wiedziałam, jak uspokoić przestraszone dziecko. Okazuje się, że zamiast powtarzać dobrze znane frazesy, można zrobić coś, co naprawdę otwiera małego człowieka na rozmowę.

Dlaczego „Będzie dobrze” nie wystarcza?
Przez lata przyzwyczailiśmy się do tego, że kiedy dziecko płacze albo się boi, mówimy mu: „Nie martw się”, „Nie ma się czego bać”, „Będzie dobrze”. Sama tak robiłam i dopiero po czasie zdałam sobie sprawę, że te słowa działają tylko chwilowo – a tak naprawdę nie rozwiązują problemu. Maluch słyszy, że ma nie czuć tego, co czuje, a jego lęk jest jakby pomijany.
Właśnie dlatego z dużym zainteresowaniem przeczytałam radę Nicole Schwarz, terapeutki i autorki książek dla rodziców. To ona zasugerowała, że zamiast odruchowo pocieszać, lepiej dać dziecku narzędzie, dzięki któremu wyrazi to, co czuje w środku. A tym narzędziem może być zwykła kartka papieru i kredki.
Jedno zdanie, które otwiera dziecko
Kiedy dziecko przeżywa coś trudnego, warto powiedzieć: „Czy potrafisz to narysować?”. To zdanie działa zupełnie inaczej niż klasyczne pocieszenia. Zamiast zaprzeczać emocjom, daje im przestrzeń.
Dzieci często nie potrafią jeszcze nazwać swoich uczuć. Wiedzą, że coś je boli, że się boją, że czują napięcie, ale nie potrafią ubrać tego w słowa. Rysunek staje się więc mostem – między światem emocji a światem dorosłych.
Podsuń dziecku kartkę i kredki. Nie musisz mówić nic więcej. Wystarczy, że dasz mu czas, żeby coś nabazgrało, coś pokolorowało. Czasem to będzie cała scena, czasem tylko kilka linii i kształtów. Ale w tym procesie dziecko uczy się wyrażać to, co w nim siedzi.
Jak rozmawiać o rysunku?
Kiedy dziecko skończy rysować, warto otworzyć przestrzeń do rozmowy. Nie zadawaj pytań w stylu „Dlaczego to narysowałeś?”. Zamiast tego zwróć uwagę na szczegóły, które zauważyłaś: „Widzę dużo niebieskiego – co on oznacza?”, „Tutaj jest postać – kim ona jest?”. To drobne wskazówki, które pomagają dziecku poczuć się zrozumianym i ważnym.
Najważniejsze, żeby nie oceniać. To nie konkurs plastyczny. Nie chodzi o ładny rysunek, tylko o proces. Jeśli dziecko narysuje potwora, nie mów: „Ale on wygląda strasznie!”. Lepiej dopytaj: „Widzę, że jest duży – a jak ty się przy nim czujesz?”.
Dzięki temu dziecko nie tylko wyraża emocje, ale też uczy się je rozpoznawać i nazywać. To pierwszy krok do radzenia sobie z lękiem w przyszłości.
Dlaczego ta metoda działa?
Zauważyłam, że w takich sytuacjach rysowanie działa jak wentyl. Dziecko, które nie ma jeszcze słów, żeby wykrzyczeć swój strach, znajduje inny sposób, by dać mu ujście. W dodatku rysunek pozwala mu zachować dystans – to, co trudne, znajduje się już na kartce, a nie tylko w głowie.
Psycholodzy podkreślają, że taka forma ekspresji to nie tylko ulga, ale też okazja do budowania więzi. Kiedy rodzic siada obok i rozmawia z dzieckiem o jego pracy, pokazuje, że naprawdę chce zrozumieć. A to dla malucha jest najważniejsze – poczucie, że nie jest sam ze swoim lękiem.
Od kiedy poznałam tę metodę, staram się nie mówić już mechanicznego „Będzie dobrze”. Zamiast tego proponuję: „Narysuj to” i podsuwam kredki. Wtedy dziecko ma szansę samo opowiedzieć mi o swoich emocjach – bez nacisku, bez presji. To prosty gest, a jednak daje znacznie więcej niż tysiąc słów.
Źródło: imperfectfamilies.com
Zobacz też: Bezczelna wiadomość od nauczycielki w Librusie: poszło o śniadaniówkę córki. „Poproszę…”