Reklama

„Syn siedział godzinami nad książkami, a kolega zdał z jedynką”

„Mój syn od września do czerwca był wzorowym uczniem. Sam przypominał sobie o zadaniach domowych, uczył się do sprawdzianów, dostawał same piątki i szóstki. Kiedy odebrał świadectwo z paskiem, byłam z niego dumna” – napisała rozżalona mama.

Reklama

Jej radość szybko jednak przyćmiła informacja o jednym z kolegów syna. „Kubuś miał jedynkę z języka polskiego, nie zdał poprawki, a i tak przeszedł do następnej klasy. To niesprawiedliwe wobec dzieci, które naprawdę się starają. Jak mam wytłumaczyć mojemu synowi, że jego wysiłek i tak został zrównany z lenistwem?” – pyta kobieta.

W jej słowach widać nie tylko żal, ale i bezsilność wobec decyzji szkoły.

Warunkowe przejście – czym właściwie jest?

Rodzice często reagują podobnie, gdy słyszą o tzw. warunku. Tymczasem to rozwiązanie, które istnieje od lat i nie jest furtką do uniknięcia nauki. Przejście warunkowe do następnej klasy stosuje się w wyjątkowych sytuacjach.

Uczeń, który na koniec roku ma ocenę niedostateczną, może przystąpić do egzaminu poprawkowego. Jeśli go nie zda, a rada pedagogiczna uzna, że mimo braków poradzi sobie w klasie programowo wyższej, dopuszcza się możliwość przejścia warunkowego. Warunek zobowiązuje ucznia do uzupełnienia braków i jest dopuszczalny tylko raz ciągu danego etapu edukacyjnego.

„To psuje motywację dzieci, które się starają”

Autorka listu przyznaje, że rozumie chęć pomocy uczniom w trudnej sytuacji, ale – jak podkreśla – niesie to konsekwencje. „Dzieci, które ciężko pracują, czują się oszukane. Mój syn sam powiedział: Po co mam się tak starać, skoro i tak przechodzą ci, co mają jedynki?” – pisze.

To właśnie ta demotywacja najbardziej niepokoi rodziców. Wspólna klasa staje się miejscem, gdzie zacierają się różnice między pilnością a lekceważeniem obowiązków. „Boimy się, że takie rozwiązania wychowają pokolenie uczniów, którzy przestaną się starać, bo będą liczyć na taryfę ulgową” – dodaje mama szóstoklasisty.


Redakcja wyjaśnia

Przejście warunkowe nie oznacza promocji bez wysiłku. To rozwiązanie dla uczniów, którzy nie zdali egzaminu poprawkowego, a rada pedagogiczna uznała, że są w stanie nadrobić materiał w kolejnej klasie. Zawsze wiąże się ono z dodatkowymi obowiązkami i presją, by w nowym roku szkolnym poprawić wyniki.

Rodzice mają prawo czuć się niesprawiedliwie traktowani, gdy widzą kontrast między prymusami a uczniami z problemami. Jednak warto pamiętać, że warunek to nie prezent, a ostatnia szansa – dla jednych motywacja, dla innych ostrzeżenie.

Reklama

Zobacz też: Koniec z labą w domu i wagarami. MEN: rodzice zapłacą kolosalne kary

Reklama
Reklama
Reklama