Reklama

Kiedy zostałam mamą, wydawało mi się, że chwalenie dziecka to najprostszy sposób na wzmocnienie jego pewności siebie. Mówiłam więc głośno i z przekonaniem: „Świetnie ci to wyszło!”, „Jestem z ciebie dumna!”. Jednak z czasem zauważyłam, że im częściej powtarzam te same słowa, tym mniej mój syn na nie reaguje. Pochwały stawały się dla niego czymś zwyczajnym – jak codzienne „dzień dobry”.

Dlaczego bezpośrednie chwalenie nie zawsze działa

Pewnego dnia usłyszałam od znajomej psycholożki o tzw. metodzie misia. To prosty, ale genialny sposób chwalenia dziecka tak, by naprawdę pochwała do niego dotarła. Zasada jest jedna: nie mówimy komplementu bezpośrednio do dziecka, tylko „pozwalamy” mu go przypadkiem podsłuchać. Niby mimochodem, niby niechcący. To trochę jak szeptanie tajemnicy, która buduje skrzydła.

Dla młodszych dzieci używa się dosłownie misia – przytulanki, do której „mówimy”: „Wiesz, ten nasz Jaś tak pięknie dziś narysował domek, bardzo się postarał z kolorowaniem dachu i wybrał świetny kolor, chyba lubi to robić”. W przypadku starszych wystarczy rozmowa z babcią, tatą czy znajomą mamą, w której dziecko niby przypadkiem uczestniczy. Efekt? Natychmiastowy. Dziecko czuje się docenione, ale bez presji i bez oceny.

Sekret siły „podsłuchanej pochwały”

To, co najpiękniejsze w metodzie misia, to jej subtelność. Dziecko, które słyszy pochwałę nie wprost, odbiera ją zupełnie inaczej – nie jak ocenę, tylko jak prawdziwą opinię. Nie słyszy słów skierowanych do niego wprost, więc nie musi na nie reagować, nie czuje się skrępowane ani zmuszone do odwzajemnienia emocji. A jednak słucha. I to bardzo uważnie.

Psychologowie tłumaczą ten efekt prosto: kiedy pochwała nie jest „oficjalna”, dziecko uznaje ją za autentyczną. Wierzy w nią bardziej, bo nie została wypowiedziana po to, żeby poprawić mu humor. Zostaje w pamięci, wzmacnia poczucie wartości, a przy okazji uczy, że dobre słowa mają ogromną moc.

Jak stosować metodę misia w codziennym życiu

Nie potrzeba żadnych rekwizytów. Wystarczy wyobraźnia i odrobina uważności. W przypadku młodszych dzieci warto faktycznie wykorzystać przytulankę, lalkę albo samochodzik – coś, z czym dziecko się utożsamia. Można powiedzieć: „Wiesz, misiu, Ania dziś sama ubrała się do przedszkola, świetnie dobrała ubranie do pogody, coraz bardziej dorasta”. Dla starszych dzieci lepiej sprawdza się rozmowa, w której chwalimy je przy innej osobie, udając, że nie wiemy, że słyszą.

Warto pamiętać też o jednej zasadzie: metoda misia działa tylko wtedy, gdy pochwały są szczere i konkretne. Dzieci wyczuwają fałsz błyskawicznie. Jeśli przesadzimy lub będziemy mówić zbyt teatralnie, cała magia znika.

mądre chwalenie dziecka
Chcesz by dziecko nabrało pewności siebie? Chwal je mądrze, fot. AdobeStock/Lumos sp

Dlaczego metoda misia zmienia relacje

Kiedy zaczęłam stosować tę metodę, zauważyłam, że w naszym domu zrobiło się spokojniej. Dzieci częściej same z siebie chwaliły innych – jakby chciały przekazać dalej ten dobry sposób komunikacji. Poczuły, że słowa naprawdę mają znaczenie.

To właśnie w tym tkwi największa siła metody misia – uczy dzieci nie tylko pewności siebie, ale też empatii i wrażliwości. Dziecko, które czuje się zauważone i docenione, nie potrzebuje ciągłych pochwał. Zaczyna wierzyć w siebie, bo słyszy, że jego wysiłek ma wartość.

Nie znam prostszej i skuteczniejszej metody. Nie wymaga podręczników, warsztatów ani psychologicznego zaplecza. Wystarczy kilka ciepłych słów, powiedzianych w odpowiednim momencie – nie do dziecka, tylko „dla kogoś obok”. A efekt? Czasem jedno zdanie wypowiedziane do misia potrafi sprawić, że dziecko poczuje się dosłownie uskrzydlone.

Zobacz też: 5 oznak, że twoje dziecko czuje się z tobą bezpieczne. Za nr 2 możesz sobie pogratulować

Reklama
Reklama
Reklama