Reklama

Jestem mamą dwóch córek, jednej w wieku przedszkolnym oraz drugiej, 10-latki. Od początku bardzo zależało mi na tym, żeby dziewczynki miały stały rytm dnia. Kiedy były niemowlętami, wieczorne kąpiele i usypianie o stałej porze pomagały nam przetrwać trudne noce. Z czasem stało się to po prostu częścią naszej codzienności.

U nas wieczór zaczyna się wcześniej: kładę dzieci spać o 19

Około 18:30 zaczynamy wieczorne rytuały − kolacja, kąpiel, piżamki, krótka bajka i rozmowa o tym, co wydarzyło się w ciągu dnia. O 19 światła gasną i dziewczynki już leżą w łóżkach. Najczęściej zasypiają w kilka minut, bez płaczu, bez kręcenia się. Ich organizm po prostu wie, że to pora snu.

Wiele razy słyszałam, że to „zbyt wcześnie”, że „przecież można posiedzieć z dziećmi dłużej”. Ale ja widzę, jak bardzo im to służy. Są wyspane, mają dobry humor, nie marudzą rano. Dla mnie to wystarczający powód, żeby się tego trzymać.

Wieczorne szaleństwa dzieci w innych domach mnie zaskakują

Najbardziej zaskoczyło mnie to, co usłyszałam ostatnio od kilku koleżanek z placu zabaw. Ich dzieci − w wieku czterech, pięciu, a nawet siedmiu lat − biegają po domu do 22, czasem nawet później. O tej porze u nas słychać tylko ciszę, a one dopiero kończą oglądać bajki albo skaczą po łóżkach.

Szczerze mówiąc, włosy stają mi dęba, kiedy to słyszę. Nie chcę nikogo oceniać, bo każdy ma prawo do własnych wyborów. Ale zastanawiam się, jak te maluchy dają radę wstać rano do przedszkola czy szkoły. Przecież dzieci potrzebują snu, i to znacznie więcej niż dorośli. Widzę to po moich córkach − jeśli wyjątkowo pójdą spać później, następnego dnia są marudne i rozbite.

Kiedyś próbowałam przesunąć porę snu, żeby „było jak u innych”, ale skończyło się katastrofą. Zasypiały późno, budziły się zmęczone i cały dzień był chaotyczny. Wróciliśmy do naszego rytmu i od tamtej pory nie kombinuję.

kładę dzieci spać o 19
Zdaniem naszej czytelniczki wczesne kładzenie dzieci spać to wyraz troski o rodzinę, fot. AdobeStock/Gorodenkoff

Wieczory to też nasz czas jako małżeństwa

Jest jeszcze jedna rzecz, o której rzadko się mówi, a dla mnie jest bardzo ważna. Kiedy dzieci śpią od 19, my z mężem mamy wreszcie chwilę tylko dla siebie. Możemy spokojnie porozmawiać, obejrzeć film, wypić herbatę, czasem po prostu posiedzieć w ciszy.

Nie musimy wtedy biegać za maluchami ani pilnować, żeby nie zasnęły przed telewizorem. Ten czas pomaga nam zadbać o nasz związek i o własny odpoczynek. Wiem, że dzięki temu jesteśmy spokojniejsi i bardziej cierpliwi w ciągu dnia.

Nie rozumiem, czemu niektórzy rodzice traktują wczesne chodzenie spać jak coś dziwnego albo staroświeckiego. Dla mnie to po prostu troska o dzieci i o rodzinę. Każdy ma swój rytm, ale ja swojego zmieniać nie zamierzam.

Jadzia, mama Kornelki i Amelii


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Zobacz też: Zasiadłyśmy z córką do lektury, a po chwili trzasnęłam książką. Nie zgadzam się na takie rzeczy

Reklama
Reklama
Reklama