Reklama

Znam ten moment aż za dobrze. Dziecko mówi coś w tonie, który od razu wywołuje we mnie irytację – niby drobiazg, a czuję, że zaraz wybuchnę. Dopiero po latach zrozumiałam, że to, co odbierałam jako brak szacunku, często było wołaniem o bezpieczeństwo. Bo dziecko, które czuje się wysłuchane i akceptowane, nie musi krzyczeć ani prowokować.

Kiedy dziecko „pyskuje”, a tak naprawdę się boi

Psychologowie dziecięcy powtarzają, że za „pyskowaniem” bardzo często stoi lęk. Maluch nie umie jeszcze powiedzieć: „Mamo, jestem zmęczony”, albo „Tato, boję się, że mnie nie lubisz, gdy się złoszczę”. Zamiast tego mówi coś, co brzmi jak bunt, choć w rzeczywistości to sposób na przetrwanie trudnej emocji.

W wielu domach dzieci słyszą, że mają się „uspokoić” albo „nie pyskować”. Ale jeśli spojrzymy głębiej, te zdania często są desperacką próbą zwrócenia uwagi na coś, co boli.

3 zdania, które są wołaniem o miłość

Pierwsze brzmi niewinnie: „Zostaw mnie w spokoju!”. Często słyszymy to, gdy dziecko jest sfrustrowane, odpycha nas, zamyka się w pokoju. W dorosłym świecie to komunikat o granicach, ale u dziecka – często oznacza „Nie wiem, jak o to poprosić, ale potrzebuję, żebyś tu była, nawet jeśli cię odpycham”. W takiej chwili najlepiej nie odchodzić obrażonym. Lepiej zostać w pobliżu, w ciszy, bez wymuszania rozmowy.

Drugie zdanie, które brzmi jak brak wdzięczności, to „Nie obchodzisz mnie!”. W rzeczywistości to bardzo bolesne „Zrób coś, żebym znów ci uwierzył”. Tak mówi dziecko, które czuje się niezrozumiane, odsunięte, może zawstydzone. Często wypowiada to w chwilach, gdy rodzic odrzuca jego emocje – mówi: „Nie przesadzaj”, „Nie płacz już”. Wtedy dziecko zaczyna wierzyć, że jego uczucia są nieważne.

Trzecie zdanie, które słyszymy i natychmiast się w nas gotuje, to „Nienawidzę cię!”. Mało które słowo potrafi zranić tak mocno. Ale pod tą warstwą złości kryje się coś zupełnie innego: „Tak bardzo cię potrzebuję, że aż boli”. Dziecko mówi to, gdy czuje się odrzucone, gdy nie rozumie zasad lub gdy kara jest dla niego zbyt surowa. To sposób na odreagowanie bezsilności, której nie potrafi jeszcze nazwać.

dziecko pyskuje
Zamiast moralizować, warto zapytać: „Widzę, że jest ci trudno – chcesz, żebym została obok?”, fot. AdobeStock/Stefanie/peopleimages.com

Jak reagować, żeby naprawdę usłyszeć dziecko?

Najważniejsze, czego nauczyłam się z biegiem lat, to nie odpowiadać na emocje dziecka własną złością. Gdy maluch krzyczy, ja biorę oddech. Nie zawsze mi wychodzi, ale staram się pamiętać, że to nie atak, tylko komunikat: „Pomóż mi poradzić sobie z tym, co czuję”.

Zamiast moralizować, warto zapytać: „Widzę, że jest ci trudno – chcesz, żebym została obok?” albo „Co mogę zrobić, żeby było ci trochę lżej?”. Dzieci nie potrzebują idealnych rodziców, tylko takich, którzy potrafią być obecni nawet wtedy, gdy jest trudno.

Empatia nie oznacza zgody na wszystko, ale pozwala zrozumieć, co naprawdę kryje się za słowami. Każde dziecko potrzebuje, żeby je widziano – nie tylko wtedy, gdy się uśmiecha. Bo często właśnie w chwilach buntu najbardziej potrzebuje przytulenia.

Dziecko nie chce ranić – chce być zauważone

Zamiast słyszeć w jego słowach prowokację, spróbujmy usłyszeć strach. Dziecko, które mówi „nienawidzę cię”, nie odrzuca miłości – ono sprawdza, czy mimo tego wciąż na nią zasługuje. To jeden z najtrudniejszych sprawdzianów rodzicielstwa: zachować spokój, gdy czujemy się zranieni.

Czasem największym darem, jaki możemy dać dziecku, jest cierpliwe „jestem tu”. Bez pouczeń, bez moralizowania, bez natychmiastowych reakcji. Po prostu obecność, która mówi więcej niż tysiąc słów. Bo może ono nie umie jeszcze powiedzieć „kochaj mnie, nawet gdy ci trudno”. Ale właśnie o to prosi, gdy – w naszym dorosłym języku – „pyskuje”.

Zobacz też: Rodzice pewnych siebie dzieci nigdy tego nie mówią. To 1 zdanie zamyka drzwi do sukcesu

Reklama
Reklama
Reklama