Nie dam dziecka do babci na wakacje. Nie dlatego, że jej nie ufam
Babcia zaproponowała, że weźmie dzieci na tydzień wakacji. „Żebyś mogła odpocząć” – dodała z uśmiechem. A ja… odmówiłam. Nie dlatego, że jej nie ufam. Ufam jak nikomu innemu. Ale to nie chodzi o zaufanie. To chodzi o coś znacznie więcej.

Może kiedyś było inaczej. Może babcie miały więcej sił, mniej obowiązków, albo po prostu żyło się wolniej. Dziś – widzę, że zbyt często traktujemy babcię jak awaryjny hotel, a nie jak osobę z własnymi granicami. I z miłości do niej – nie chcę już tego robić.
W moim otoczeniu to norma. „Oddałam dzieci do mamy, wreszcie mam wolne” – słyszę od koleżanek. „Zabrała je na wieś na dwa tygodnie. Nawet nie zadzwoniła, żeby zapytać, czy może”. I chociaż rozumiem zmęczenie, potrzebę ciszy i samotnego prysznica, to ja tak nie potrafię.
Babcia też ma prawo być zmęczona
Moja mama ma 68 lat. Jeszcze pracuje. Jej kręgosłup odzywa się co rano, a kolano czasem odmawia posłuszeństwa po wejściu po schodach. Uwielbia swoje wnuki. Ale nie chcę, żeby jej miłość była testowana przez tygodniowe dźwiganie siatek, zasypianie na czuwaniu i próbę zapanowania nad dwójką rozbrykanych dzieci.
Babcia to nie pomoc domowa. I nie opiekunka z TikToka z planem dnia, edukacyjnymi zabawkami i rytmem drzemek. To osoba, która ma prawo powiedzieć „nie dam rady” – zanim się przewróci.
Czytaj też: 15 szczerych zdań, które dziadkowie powiedzieliby na wakacjach... gdyby tylko mieli odwagę
Babcia nie powie, że ma dość
Bo się wstydzi. Bo nie chce zawieść. Bo „kiedyś kobiety dawały radę”. A ja nie chcę, żeby dawała radę. Chcę, żeby była – z wyboru. Żeby spotykała się z wnukami, bo ma ochotę – a nie dlatego, że myślę o niej jak o darmowym „domu letniskowym z opieką”.
Nie każę dziecku być „grzecznym” przez tydzień
Jest jeszcze druga strona tej historii. Moje dziecko. Wiem, jak się zachowuje przy babci – uprzejme, spięte, za bardzo chce być dobre. „Nie biegaj, bo babcia zmęczona”. „Nie krzycz, bo babcię boli głowa”. I widzę, jak tłumi siebie, żeby zasłużyć. Nie chcę, żeby musiało.
Dziecko nie musi odpoczywać od mamy. Dziecko potrzebuje bliskości i przewidywalności – a nie kolejnego miejsca, w którym ma „nie przeszkadzać”.
Dziękuję, mamo. Ale w tym roku zostajemy razem
To nie znaczy, że nie przyjadę na obiad. Że nie poproszę o godzinę drzemki w jej salonie, kiedy mój synek zaśnie. Ale nie zrzucę dzieci „na przechowanie”. Nie dlatego, że nie ufam. Tylko dlatego, że kocham – i ją, i moje dzieci. I wiem, że każde z nich zasługuje na coś więcej niż zmęczone kompromisy.
Zobacz też: 8 pozornie niewinnych zdań, które dziadkowie powtarzają w kółko. Psychologowie ostrzegają