Reklama

„Taka duża dziewczynka i nosi pieluchę”

List, który trafił do naszej redakcji, poruszył nas do głębi. Jego autorka, mama czteroletniej dziewczynki, zdecydowała się podzielić swoją historią, bo – jak pisze – „do dziś ma poczucie winy, ale też ogromny żal do przedszkolnych pań, które nie potrafiły powstrzymać się od komentarzy”.

Reklama

Odpieluchowanie to temat, który budzi emocje. Jedne dzieci radzą sobie z tym szybciej, inne potrzebują więcej czasu. Córka naszej czytelniczki, jak się okazało, należała do tej drugiej grupy. „Nie udało mi się jej odpieluchować przed wrześniem, choć próbowałam przez całe lato. Widziałam, że nie jest gotowa, a nie chciałam robić nic na siłę” – wyznaje.

W pierwszych dniach w przedszkolu dziewczynka nosiła pieluszkę. Mama liczyła na zrozumienie, tymczasem stało się inaczej. „Kiedy odbierałam córkę, usłyszałam, że panie głośno przy dzieciach komentowały: ‘taka duża dziewczynka i nosi pieluchę’. Inne maluchy zaczęły się śmiać. Moja córka wróciła zapłakana, zawstydzona, powiedziała, że nie chce tam iść” – pisze autorka listu.

Brak empatii boli najbardziej

Każdy rodzic wie, że dzieci bardzo przeżywają ośmieszenie. Wystarczy jedno niefortunne zdanie dorosłego, żeby straciły pewność siebie. Mama dziewczynki nie kryje żalu: „Nie oczekiwałam specjalnego traktowania. Chciałam tylko, żeby panie pomogły mojemu dziecku przejść przez ten etap spokojnie, bez presji i śmiechu. Zamiast tego spotkały ją drwiny”.

Dzieci są różne, mają swoje tempo rozwoju i wrażliwość. Odpieluchowanie nie zawsze przychodzi naturalnie w tym samym wieku. Eksperci podkreślają, że na gotowość dziecka wpływa wiele czynników – od dojrzałości emocjonalnej, po kwestie zdrowotne. Dlatego tak istotne jest, by przedszkole było miejscem wsparcia, a nie zawstydzania.

Autorka listu zauważa, że takie zachowania dorosłych zostają w pamięci dziecka na długo. „Moja córka do dziś boi się, że ktoś zobaczy, jak idzie do toalety. Potrzebowała czasu i spokoju, a zamiast tego dostała upokorzenie”.

Potrzebujemy więcej wyrozumiałości

List kończy się apelem do innych rodziców i wychowawców. „Nie oceniajcie, nie wyśmiewajcie. Każde dziecko ma swoje tempo, a rolą dorosłych jest wspierać, a nie wytykać palcem” – podkreśla mama.

Ta smutna historia pokazuje, że wciąż mamy wiele do zrobienia, jeśli chodzi o podejście do dzieci w przedszkolach. Dla maluchów każde słowo dorosłego ma ogromne znaczenie. Odpieluchowanie, mówienie pełnymi zdaniami czy nauka samodzielnego jedzenia – wszystkie te etapy wymagają cierpliwości. Wychowawcy i rodzice powinni być partnerami, nie sędziami. Bo w gruncie rzeczy nie chodzi tylko o pieluszkę. Chodzi o to, żeby dzieci czuły się akceptowane takie, jakie są.

Reklama

Zobacz też: Przedszkole czynne do 22. Wy mówicie „biedne dzieci”, a ja mówię: ulga dla rodziców

Reklama
Reklama
Reklama