O co proszą uczniowie? Świąteczne życzenia obnażają prawdę o tym pokoleniu
Zapytanie nastolatków o to, co chcieliby dostać od Świętego Mikołaja, zapoczątkowało falę refleksji, która zaskoczyła nawet mnie – dziennikarkę, która widziała już wiele świątecznych tekstów. Ich odpowiedzi odsłoniły coś, czego często nie dostrzegamy, patrząc na młodych przez pryzmat uprzedzeń.

Nie ukrywam: przez lata patrzyłam na nastolatków z lekkim dystansem. Słyszałam, że są roszczeniowi, wiecznie niezadowoleni, że nic ich nie interesuje poza telefonem i szybkim dopaminowym strzałem z TikToka. Ten obraz powtarza się tak często, że trudno się z niego otrząsnąć.
A potem jedna nauczycielka opowiedziała mi, że na koniec lekcji zadała klasie pytanie: „Jakie trzy życzenia poprosilibyście Świętego Mikołaja?”.
Zamiast śmiechu i listy gadżetów, dostała odpowiedzi, po których w sali zapadła cisza. A gdy usłyszałam ich treść, poczułam, że rozpadł mi się stereotyp, który sama – mimo doświadczenia i świadomości – też w sobie nosiłam.
Empatia tam, gdzie wszyscy spodziewali się konsumpcji
Myślałam, że usłyszę o najnowszych słuchawkach, sneakersach, laptopach. Tymczasem pierwsze życzenie, które padło, było tak proste i tak czyste, że aż mnie zatkało: „Chciałbym, żeby moje zwierzęta żyły tak długo jak ja”.
To nie brzmiało jak głos „pokolenia ekranów”. Brzmiało jak głos człowieka, który kocha i boi się straty.
Kolejne odpowiedzi trzymały podobny ton:
- „Żeby ludzie przestali się obrażać w internecie.”
- „Żeby moja mama nie musiała tyle pracować.”
- „Żeby w domach było mniej krzyku.”
- „Żeby każdy miał co jeść.”
To nie są życzenia dziecka, które żyje w błogiej nieświadomości świata. To są słowa kogoś, kto nosi na plecach ciężary, których my – dorośli – często nie chcemy widzieć.
Młodzież, która czuje więcej, niż pokazuje
Od lat obserwuję dzieci i nastolatków w szkołach, na placach zabaw, w social mediach. Jedno widzę wyraźnie: to pokolenie, choć bywa głośne, jest też niezwykle wrażliwe. Problem polega na tym, że tę wrażliwość mają w zwyczaju chronić. Kiedy więc wreszcie pada pytanie, na które mogą odpowiedzieć bez oceniania – wylewa się z nich to, co naprawdę jest ważne.
Nie potrafię uwierzyć, że ktokolwiek po takich życzeniach mógłby jeszcze powiedzieć: „Dzisiejsza młodzież jest płytka”. Nie. To dorośli często boją się uczuć bardziej niż oni.
Święta oczami młodych – prawdziwa lekcja dla dorosłych
Dla dorosłych Święta to często stres, zakupy, deadline’y, pakowanie prezentów w pośpiechu. Dla młodych – wbrew pozorom – to nie prezenty są najważniejsze.
W ich życzeniach nie ma „chcę nowego iPhone’a”.
Jest: „Chcę, żeby w domu było spokojnie”.
Nie ma: „Chcę wyjazdu na narty”.
Jest: „Chcę, żeby dziadek wyzdrowiał”.
To pokazuje jedno: młodzi widzą więcej, niż nam się wydaje. Widzą zmęczenie rodziców. Widzą konflikty. Widzą samotność dorosłych. I próbują to w sobie jakoś poukładać. A Święta to moment, w którym ta poukładana na co dzień skorupa zaczyna pękać.
Czego uczą nas ich życzenia?
Z tych odpowiedzi wyciągnęłam kilka rzeczy, które zostaną ze mną na długo:
1. Dzieci pragną spokoju bardziej niż czegokolwiek materialnego.
To najczęściej powtarzające się życzenie – niezależnie od wieku.
2. Widzą niesprawiedliwości świata, choć uważamy, że są „za małe”.
Głód, wojny, hejt – to w nich rezonuje.
3. Czują odpowiedzialność za bliskich.
Nastolatek, który życzy „żeby mama miała lżejszą pracę”, nosi w sobie ogrom empatii.
4. Nie są obojętni – tylko nie zawsze czują, że mogą mówić głośno.
I to właśnie powinno dać do myślenia nam, dorosłym.
Świąteczna refleksja, która zostaje z człowiekiem
Jeśli te odpowiedzi czegokolwiek mnie nauczyły, to tego, że młodzi ludzie nie potrzebują naszej surowej oceny. Potrzebują przestrzeni, w której mogą mówić o swoich lękach i pragnieniach.
Może więc, zamiast narzekać, że „kiedyś było inaczej”, warto usiąść z nimi przy stole i zapytać: „A czego ty tak naprawdę dziś chcesz?”. Możemy się zdziwić, jak dojrzała będzie odpowiedź.
Zobacz także: Szkolne kiermasze to zmora rodziców. „Siedzę po nocach i kleję lampiony”