Reklama

250 zł na książki dla przedszkolaka, 300 zł na obiady. A to początek

Pierwsze zebranie i od razu lista opłat ląduje na stole. „Podręczniki: 250 zł. Obiady: ponad 300 zł miesięcznie. Do tego 100 zł na papier, kredki, plastelinę i inne plastyczne cudeńka. I jeszcze 150 zł na radę rodziców, bo przecież ‘jak nie dać’. W sumie moje siedemset złotych zniknęło w mgnieniu oka” – wylicza Joanna, mama pięciolatka.

Reklama

A to dopiero początek. Dochodzą jeszcze kapcie, nowe ubrania, bo dziecko przez wakacje wyrosło ze wszystkiego. „Czuję, że co chwilę ktoś wyciąga rękę po kolejną stówkę. A przecież mówimy o państwowym przedszkolu” – pisze do naszej redakcji.

800+? Nie starcza na długo

Rodzice coraz częściej porównują wydatki z tym, co realnie trafia na konto w ramach 800+. „Jasne, dostajemy świadczenie. Ale kiedy już na starcie zniknie siedemset złotych, okazuje się, że to 800+ nie wystarcza nawet na podstawowe potrzeby” – mówi Joanna.

Dochodzi jeszcze kolejna frustracja: program wyprawki obejmuje tylko uczniów. „A przedszkolaki? Też potrzebują kapci, ubrań, materiałów. Powinniśmy dostać połowę tej kwoty. Bo wydatki nie zaczynają się dopiero w szkole” – dodaje.

Przedszkolne opłaty dają w kość

Rodzice podkreślają, że państwowe przedszkole darmowe jest tylko z nazwy. „Realnie wygląda to tak: płacisz za jedzenie, materiały, składki, czasem nawet za papier toaletowy. I nic się nie zmienia od lat” – wylicza mama pięciolatka.

Na tablicy ogłoszeń wiszą jeszcze propozycje zajęć dodatkowych – angielski, rytmika, robotyka. „Kuszą, ale jak mam zapisać syna, skoro sama liczę każdą złotówkę, a karta kredytowa idzie w ruch?” – pyta retorycznie Joanna.

A ja mszę przyznać, że to pytanie trafia także w mój czuły punkt. Sama jestem mamą przedszkolaka i doskonale wiem, jak to wygląda w praktyce. Nowe kapcie, a może jeszcze plecak, żeby wszystko do siebie pasowało. Ubrania po wakacjach okazują się za małe, a pomoc logopedy to już wydatek rzędu kilkuset złotych miesięcznie.

I wtedy człowiek patrzy na to 800 plus i myśli: „To przecież miało wystarczyć”. A ja się pytam – komu wystarcza? Bo mnie nie.

A jak jest u Was? Podzielcie się swoimi doświadczeniami – piszcie bezpośrednio do mnie: maria.kaczynska-zandarowska@burdamedia.pl.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama