Reklama

Kiedy zobaczyłam zdjęcia z zajęć dla przedszkolaków zorganizowanych przez lubuski oddział Polskiego Związku Łowieckiego, zamarłam. Na sali biblioteki – tej samej, w której na co dzień odbywają się warsztaty z bajkami, teatrzyki i spotkania autorskie – ustawiono wypchane zwierzęta. Obok leżały skóry dzików i lisów. Myśliwi opowiadali dzieciom o lesie, a na koniec – jak wynika z relacji – maluchy wspólnie krzyczały „Darz Bór!”.

Myśliwi w przedszkolu: edukacja czy pokaz siły?

Z pozoru wszystko wyglądało jak nietypowa lekcja przyrody. W rzeczywistości jednak – jak napisał poseł Łukasz Litewka, który udostępnił zdjęcia – dla wielu rodziców takie zajęcia to szok. „Córka by płakała nad martwymi zwierzakami, a syn by przeklinał tych ludzi, co zamordowali te zwierzęta” – napisała jedna z internautek. Inna dodała: „Wściekłabym się, gdyby moje dziecko poszło na takie zajęcia”.

Nie jestem przeciwniczką nauki o naturze. Wręcz przeciwnie – uważam, że dzieci powinny poznawać świat przyrody, uczyć się o ekosystemach, cyklu życia, roli zwierząt w środowisku. Ale między edukacją a oswajaniem z widokiem martwych zwierząt jest cienka granica. I w tym przypadku – mam wrażenie – została ona przekroczona.

Lekcja empatii, której zabrakło

Zajęcia odbyły się z okazji Światowego Dnia Zwierząt – święta, które ma przypominać o trosce i szacunku wobec wszystkich istot. Tymczasem dzieciom pokazano trofea myśliwskie. Nie wątpię, że prowadzący chcieli wytłumaczyć, czym jest przyroda, może nawet wprowadzić element historii o łowiectwie. Ale czy przedszkolaki są gotowe, by oglądać wypchane zwierzęta i skóry? Czy tak wygląda budowanie empatii wobec natury?

Psychologowie dziecięcy od lat podkreślają, że wrażliwość najmłodszych rozwija się poprzez obserwację żywych istot, opiekę nad roślinami czy zwierzętami, a nie przez kontakt z ich martwymi formami. Małe dziecko myśli obrazami – widok wypchanego zwierzęcia może zostać w jego pamięci na długo, czasem wywołując lęk.

„Mój pięciolatek po obejrzeniu zdjęć powiedział, że już nigdy nie pójdzie do lasu, bo tam polują na zwierzęta” – napisała inna mama w komentarzu pod postem posła Litewki. To zdanie mówi wszystko. Zamiast zainteresowania naturą – strach i niechęć.

Jako matka rozumiem te emocje. Chciałabym, żeby moje dziecko poznawało przyrodę poprzez doświadczenie: obserwację owadów, karmienie kaczek, sadzenie drzew, słuchanie śpiewu ptaków. A nie przez oglądanie trofeów z polowań.

Jak uczyć dzieci o przyrodzie z szacunkiem

Nie chodzi o to, by chronić dzieci przed prawdą o świecie. One potrafią zrozumieć bardzo wiele – jeśli przedstawimy to w sposób dostosowany do wieku. Zamiast pokazywać skóry i wypchane zwierzęta, można zorganizować warsztaty o śladach zwierząt, tropach w lesie, odgłosach ptaków.

W wielu przedszkolach odbywają się zajęcia z edukatorami z parków narodowych, którzy przywożą fotografie, nagrania, naturalne materiały – szyszki, pióra, fragmenty gałęzi. Dzieci uczą się wtedy przez dotyk, zapach i ruch – w bezpieczny sposób.

Na Zachodzie edukacja przyrodnicza wygląda zupełnie inaczej. W tzw. leśnych przedszkolach maluchy codziennie spędzają kilka godzin na świeżym powietrzu. Uczą się, jak obserwować przyrodę, rozpoznawać gatunki drzew, jak dbać o środowisko. Nikt nie pokazuje im trofeów myśliwskich, bo sens takich zajęć polega na współistnieniu z naturą, a nie dominacji nad nią.

Dlatego właśnie reakcja rodziców po zajęciach w bibliotece nie dziwi. Większość z nas pragnie, by dzieci rosły w duchu empatii – wobec ludzi, zwierząt i całego świata.

Między tradycją a nowoczesnym wychowaniem

Niektórzy bronią myśliwych, tłumacząc, że to część tradycji, element kultury, sposób przekazywania wiedzy o polskiej przyrodzie. I rzeczywiście, łowiectwo ma w naszym kraju długą historię. Ale świat się zmienia – zmieniają się też wartości, które chcemy przekazać naszym dzieciom.

Warto więc zapytać: czy naprawdę potrzebujemy, żeby kilkuletnie dzieci witały się z dorosłymi okrzykiem „Darz Bór”? Czy te słowa cokolwiek znaczą dla dziecka, które dopiero uczy się, że zwierzę to żywa istota, która czuje i potrzebuje opieki?

Światowy Dzień Zwierząt mógłby być okazją do rozmowy o tym, jaką edukację chcemy zapewnić dzieciom. Czy ma to być wiedza oparta na ciekawości i współodczuwaniu, czy na utrwalaniu przekonania, że zwierzęta istnieją po to, by człowiek mógł je zabijać?

Zobacz też: Wychowujemy bezczelne pokolenie. Scena z nastolatkami w Sephorze mną wstrząsnęła

Reklama
Reklama
Reklama