Poniżanie w przedszkolu: „Spojrzałam na bluzkę córki i już wiedziałam – nie daruję tego przedszkolankom”
Zobaczyłam to i zamarłam. Nie sądziłam, że ktoś w przedszkolu mojej córki zdolny jest do czegoś takiego – upokorzenia, które przekroczyło wszystkie granice.

Szok, którego nie zapomnę
Moja córeczka ma trzy lata. Maleńka, wrażliwa, dopiero zaczyna przedszkole, oswaja się z nowym miejscem i ludźmi. Powierzam ją opiece dorosłych, wierząc, że traktują ją z troską i szacunkiem. A tymczasem, kiedy tylko przyjrzałam się bliżej jej ubraniu, zobaczyłam coś, co sprawiło, że serce mi stanęło.
Na jej bluzce ktoś przykleił karteczkę z wiadomością. Tak, ktoś dorosły uznał, że najlepszym sposobem na przekazanie informacji rodzicowi o konieczności przyniesienia pieluch będzie zapisanie jej na karteczce samoprzylepnej i przyklejenie kartki na ubraniu trzylatki. „Przynieść pieluchy”. Po prostu szok i niedowierzanie. To było jak policzek – i dla mnie, i dla mojego dziecka. Poczułam gniew, którego nie da się opisać.
To nie jest zwykła „przypominajka”
Rozumiem, że panie w przedszkolu mają sporo obowiązków i mogą się obawiać, że zapomną przekazać ważną informację. Ale istnieją dziesiątki innych sposobów – wiadomość do rodzica, notatka w zeszycie. Nawet zwykła rozmowa przy odbiorze dziecka wystarczyłaby. Tymczasem ktoś wybrał metodę, która w moim odczuciu poniża i krzywdzi.
Moja córka to nie notes ani tablica ogłoszeń. To mały człowiek, który ma prawo do intymności, do godności, do tego, żeby traktować go poważnie.
Jak ja mam jej wytłumaczyć, że obce panie napisały coś i jej to przykleiły, jakby była słupem? Jak mam jej powiedzieć, że jej ciało jest nietykalne, skoro ktoś, komu powinnam ufać, zrobił coś takiego? To nie jest „błahostka” ani „głupi żart”. To naruszenie granic, które nigdy nie powinno się wydarzyć.
Nie daruję tego
Nie zostawię tej sprawy, bo nie chodzi tylko o moją córkę. Dziś obkleili moją dziewczynkę, a jutro co zrobią innemu dziecku? Dla mnie to jest jasne: to poniżenie i brak szacunku, którego nie wolno bagatelizować.
Moje dziecko ma prawo czuć się bezpieczne w przedszkolu, a nie być traktowane jak tablica na ogłoszenia parafialne. Już rozmawiałam z dyrekcją i oczekuję, że ktoś poniesie konsekwencje. Chcę, żeby to była nauczka nie tylko dla tej placówki, ale i dla innych. Dzieci w przedszkolu mają być otoczone troską, a nie wystawione na takie upokorzenia. Piszę ku przestrodze − bądźcie czujni, komu powierzacie swoje dzieci.
Mama
Chcesz skomentować albo opisać własną historię? Napisz do nas na adres: redakcja@mamotoja.pl. Czekamy na Twoją opinię.
Zobacz też: Mój syn wrócił po pierwszym dniu zalany łzami. Przedszkolanka nie miała prawa o to pytać