Reklama

Od jakiegoś czasu mieszkam na nowym osiedlu i coraz częściej zastanawiam się nad tym, w jakim kierunku idzie wychowanie młodzieży. Widuję tu sporo nastolatków – stoją pod blokami, spacerują z telefonami, mijamy się na klatce schodowej, w windzie. I praktycznie żaden z nich nie mówi ‘dzień dobry’. Dla mnie to wciąż podstawowy gest kultury, coś oczywistego.

Reklama

To z młodzieżą, czy z nami jest coś nie tak?

Ostatnio miałam sytuację, która mocno dała mi do myślenia. Jechałam windą, piętro niżej wsiadła nastolatka, córka sąsiadów. Powiedziałam jej ‘dzień dobry’ – normalnym, uprzejmym tonem. Spojrzała na mnie takim obojętnym, wręcz zdziwionym wzrokiem i nic nie odpowiedziała. Nie miała słuchawek, więc na pewno słyszała.

Zaczęłam się zastanawiać, co się zmieniło w wychowaniu i w relacjach międzyludzkich, że młodzi ludzie nie czują potrzeby używania takich prostych form grzecznościowych? Czy to kwestia wychowania w domu, czy może szkoła przestała uczyć kultury codziennej?

A może to my, dorośli, popełniliśmy gdzieś błąd i nie pokazaliśmy im, jak ważne są te drobne gesty wobec drugiego człowieka? Wydaje się, że to nic wielkiego – dwa słowa. A jednak w takich chwilach człowiek czuje, jak bardzo zmienia się świat i relacje między ludźmi.

Dobre wychowanie nic nie kosztuje

Czasem myślę, że młode pokolenie żyje w tak dużym oderwaniu od świata realnego, skupione na ekranach i własnych sprawach, że zwykłe ‘dzień dobry’ wypowiedziane do obcej osoby budzi w nich zdziwienie. Jakby młodzi nie wiedzieli, czy powinni coś odpowiedzieć, czy to w ogóle do nich.

Przecież takie proste słowa budują więzi społeczne, dają poczucie bezpieczeństwa i zwyczajnej ludzkiej życzliwości. Trochę szkoda, że coś tak oczywistego stało się dla wielu młodych ludzi tak odległe i niezrozumiałe.


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama