Reklama

Piszę jako mama i skarbniczka klasowa. Zbieranie pieniędzy od rodziców to dla mnie żadna nowość – ale pierwszy raz poczułam się tak niezręcznie. W odpowiedzi na informację o składce przeczytałam: „Nie jesteśmy bankomatami”. Rozumiem emocje, ale zrobiło mi się po prostu przykro.

Reklama

Dzień Chłopaka zawsze był skromny

Dzień Chłopaka w naszej klasie do tej pory wyglądał symbolicznie – lizak, drobny upominek, czasem kartka z życzeniami. W tym roku dziewczynki zaproponowały coś większego: kubki z imieniem każdego chłopca, do tego lizaki, balony, a potem wyjście do kina. Oczywiście każde dziecko chciałoby zjeść popcorn. Po podliczeniu wyszło po 100 zł od głowy.

Napisałam więc do rodziców o kwocie i filmie. I – tak jak dziewczynki – liczyłam, że wszyscy się zgodzą. Odpowiedzi przyszły natychmiast: „Co to za fanaberie”. „Nie jesteśmy bankomatami”. „To 11-latki, a nie firmowy event”. Czytałam i czułam, że każdy z nich ma trochę racji. Ja też nie zarabiam kokosów, też zaciskam pasa. Ale jako skarbniczka muszę wykonać swoją pracę i słuchać wychowawczyni oraz dzieci. Przecież to ładny zwyczaj – na Dzień Kobiet też coś planujemy.

To prosta propozycja na Dzień Chłopaka

Nauczycielce od razu przekazałam, że rodzice protestują. Odpisała krótko: „To tylko propozycja prezentów na Dzień Chłopaka”. A wiecie, jak to bywa – w mgnieniu oka zrobił się bałagan. Jedni już przelali pieniądze, inni mówią „nie”. A ja zbieram na siebie frustrację wszystkich stron.

I przykro mi, kiedy słyszę od innych mam: „dla kilku osób to grosze, a dla reszty problem”. Sama jestem gdzieś pośrodku – staram się zrozumieć i dzieci, i nauczycielkę, i rodziców.

Po co do was piszę? Chcę pokazać, jak wygląda sytuacja z drugiej strony – z perspektywy skarbnika, który angażuje się w życie klasy. Rodzica, który po pracy odpisuje na dziesiątki wiadomości, liczy przelewy, zamawia prezenty, negocjuje ceny. Mamy, która chce dobrze dla swojego dziecka, a jednocześnie czuje się jak księgowa na pełen etat. Czy ktoś jeszcze tak ma?

Ściskam, Luiza


Macie podobne doświadczenia z klasowymi prezentami? Jak radzicie sobie z presją „zrzutek” w przedszkolach i szkołach? Podzielcie się swoimi historiami i piszcie do mnie na maria.kaczynska-zandarowska@mamotoja.pl.

Reklama

Zobacz też: Mój syn wyszedł ze szkoły w skarpetkach. 500 zł zniknęło, a dyrektor zamknął sprawę trzema słowami

Reklama
Reklama
Reklama