Reklama

Nie każde dziecko jest gotowe w tym samym momencie

Droga Redakcjo, jestem mamą trzylatka, który dopiero co rozpoczął swoją przygodę z przedszkolem. Gdy tylko podpisałam umowę i odebrałam listę „wymagań”, serce mi zadrżało. Czarnymi literami jak na dłoni: „dzieci w przedszkolu powinny być już odpieluchowane”.

Reklama

A ja patrzę na mojego syna i wiem, że jeszcze nie jest na to gotowy. Widzę jego lęki, obserwuję, jak reaguje na próby sadzania na nocniku. To nie jest kaprys ani moje lenistwo – to jest jego etap, jego tempo, którego nie zamierzam przyspieszać tylko dlatego, że tak wygodniej paniom z kadry.

Przez lata nasłuchałam się, że trzeba zdążyć, bo „dziecko pójdzie do przedszkola w pampersie i będzie wstyd”. Nie, nie będzie mi wstyd. Bo to nie ja mam komfortowo przejść przez dzień, tylko mój syn ma czuć się bezpiecznie i spokojnie.

Krzywe spojrzenia mnie nie ruszają

Już zdążyłam się spotkać z pierwszymi sugestiami od pań przedszkolanek. Na zebraniu delikatne, ale wyczuwalne aluzje: „najlepiej, żeby maluchy z najmłodszej grupy szybko pożegnały się z pieluszką”. No przepraszam bardzo, ale kiedy słyszę takie słowa, czuję, że moje dziecko traktowane jest jak problem, który trzeba rozwiązać, a nie jak mały człowiek, który zasługuje na cierpliwość.

Mam świadomość, że pielucha to dla pań dodatkowe zajęcie – trzeba przewinąć, dopilnować higieny. Ale to przecież część ich pracy. Nie wysyłam syna na obóz przetrwania, tylko do placówki, która powinna wspierać rozwój dzieci na różnych etapach. Nie zamierzam się kajać ani przepraszać za to, że mój syn rozwija się w swoim rytmie.

Nie obchodzi mnie, że ktoś spojrzy krzywo. Nie rusza mnie, że inni rodzice będą szeptać pod nosem. Ja wiem, że chronię emocje i poczucie bezpieczeństwa mojego dziecka, a to dla mnie ważniejsze niż zadowolenie dorosłych z zewnątrz.

Będę walczyć o prawo mojego dziecka do własnego tempa

Odpieluchowanie to ogromny krok. To nie tylko kwestia fizjologii, ale też psychiki, emocji, gotowości, której nie da się wymusić kalendarzem. Wiem, że przyjdzie dzień, gdy mój syn sam powie: „mamo, już nie chcę pampersa”. Ale to on ma zrobić ten krok, nie ja na siłę.

Dlatego już teraz postanowiłam: jeśli będzie trzeba, będę mu zakładać pieluszki nawet przez cały pierwszy rok w przedszkolu. A paniom, które próbują mnie pouczać, chcę powiedzieć jasno: proszę wykonywać swoją pracę i zaakceptować fakt, że każde dziecko jest inne.

Niestety wiem, że wielu rodziców czuje podobną presję. Chciałabym, żebyśmy zaczęli mówić głośno: rozwój dziecka to nie wyścig. I jeśli mój syn będzie chodził w pampersie dłużej niż rówieśnicy, to nie znaczy, że jest gorszy. To znaczy tylko tyle, że ma prawo do własnego tempa.

Kasia


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Reklama

Zobacz też: Przestańcie obrażać przedszkolanki. Babrzą się w pieluchach waszych dzieci, żebyście mogli odsapnąć

Reklama
Reklama
Reklama