Syn wrócił ze szkoły z płaczem. Koledzy z niego kpią przez ten śniadaniówkowy trend
Dla mamy to piękny gest, dla chłopca – powód do przykrości. Koledzy kpią z niego przez karteczki w śniadaniówce. A jednak jego reakcja chwyta za serce.

Mało która wiadomość potrafi wywołać u mnie tak szeroki uśmiech. Tym razem trafiła do nas historia Karoliny – mamy, która postanowiła wprowadzić do codzienności swojego syna coś wyjątkowego. Przeczytajcie jej opowieść o kolejnym trendzie ze śniadaniówek.
Zobaczyłam filmik i pomyślałam: też tak chcę
Zobaczyłam na Instagramie mamę, która wkłada dzieciom do lunchboxów małe liściki. Jedno zdanie: „kocham cię”, krótki wierszyk, zagadka. Pomyślałam: jakie to piękne. Dziecko w szkole, ja w pracy, a ono otwiera pudełko i ma ode mnie znak, że o nim myślę. Chciałam zbudować z synem coś swojego, prosty rytuał, który będzie nas łączył.
Pierwszego dnia napisałam: „Powodzenia na klasówce! Kocham Cię”. Drugiego – krótką zagadkę. Syn był uśmiechnięty, mówił, że fajne. Trzeciego dnia wrócił jednak ze szkoły ze łzami w oczach. Koledzy zaczęli się śmiać: że ma „liściki od mamusi”, że zaraz będę mu robić kanapki w kształcie serduszek tak jak u dziewczyn. Widziałam, jak mu było przykro.
Wieczorem usiedliśmy razem przy kolacji. Powiedziałam, że nie chciałam, żeby czuł się źle, że mogę przestać. A on wypalił: „Mamo, nie przestawaj. Tylko może zamiast ‘kocham cię’, pisz więcej zagadek, żebym mógł się pochwalić kolegom”. I wtedy zrozumiałam, że trafiłam w dziesiątkę – tylko musimy znaleźć formę, która będzie dobra także dla świata wokół niego.
Chłopcy też potrzebują czułości
Bo nawet w dzieciach funkcjonuje przekonanie, że chłopcy nie mogą być zbyt uczuciowi. Że jak dużo rozmawiamy i mówi „kocham cię”, to już maminsynek. Jestem dumna z syna, że postanowił z tego nie rezygnować. Nie wiem, po kim jest taki odważny – raczej nie po mnie, ja wstydzę się nawet zadzwonić do urzędu.
Teraz codziennie wymyślamy z jego tatą krótkie łamigłówki i rysunki. On czeka na nie z niecierpliwością, a ja mam poczucie, że mimo wszystko nasz „śniadaniówkowy trend” stał się naszą wspólną sprawą.
Okazuje się, że nawet zwykły liścik w śniadaniówce może być mostem między dzieckiem a rodzicami. I z tego też jestem dumna.
Zobacz też: Dziwny system nagradzania w świetlicy. Tak panie kpią ze zdrowia dzieci