Reklama

Złość przychodzi łatwo – szczególnie wtedy, gdy dziecko coś zniszczy, nabroi lub zachowa się „nie tak, jak trzeba”. Sama pamiętam, jak kiedyś wróciłam do domu po pracy i zobaczyłam rozlaną farbę na nowym dywanie. W pierwszym odruchu chciałam wybuchnąć, ale zatrzymałam się. Wiedziałam, że krzyk niczego nie naprawi. Krzyk zamyka, strach uczy unikać, a nie naprawiać.

Dlaczego nie warto krzyczeć, gdy dziecko popełnia błąd

Psycholodzy dziecięcy od lat powtarzają, że dzieci uczą się świata przez relację – a nie przez karę. Kiedy krzyczymy, dziecko czuje się samotne w swoim błędzie. Zamiast myśleć, jak coś naprawić, myśli tylko, jak się ukryć, żeby znowu nie oberwać. Z czasem zaczyna się bać nie samego błędu, ale reakcji dorosłego. A przecież to właśnie błędy są najlepszym nauczycielem życia.

Dlatego kiedy mówimy: „Nabroiłeś, ale zdarza się, pomyślmy, jak to naprawić”, dziecko słyszy coś zupełnie innego niż karcące: „Jak mogłeś to zrobić?”. W tym jednym zdaniu jest akceptacja, wsparcie i spokój. Pokazujemy, że potrafimy być po jego stronie nawet wtedy, gdy świat się wali – a to fundament emocjonalnej odporności.

Jedno zdanie, które zmienia sposób myślenia dziecka

Pierwszy raz spróbowałam tego zdania zupełnie przypadkiem. Mój syn dostał w szkole uwagę za rzucanie długopisem w kolegę podczas lekcji. Zamiast podnieść głos, usiadłam obok i powiedziałam spokojnie: „Rzucanie długopisem było słabym pomysłem, ale błędy się zdarzają. Zastanówmy się, co z tym teraz zrobić”. Widziałam, jak napięcie z jego twarzy schodzi. Sam zaproponował, że przeprosi i kolegę, i nauczycielkę.

To był moment, w którym zrozumiałam, że właśnie tak buduje się w dziecku wewnętrzną siłę. Kiedy wie, że może liczyć na wsparcie nawet wtedy, gdy zawali, uczy się odpowiedzialności i empatii. Nie musi się bać błędów – może z nich wyciągać wnioski.

Badania nad odpornością psychiczną dzieci pokazują jasno: najważniejszym czynnikiem chroniącym jest bezpieczna relacja z rodzicem. Nie perfekcja, nie kontrola, nie karanie – tylko poczucie, że cokolwiek się stanie, mama lub tata nie odwrócą się plecami. Takie zdanie jak to staje się małym pomostem między złością a spokojem.

krzyk na dziecko
Złością i krzykiem nie zbudujemy w dziecku odporności psychicznej, fot. AdobeStock/Viacheslav Yakobchuk

Jak reagować mądrze, gdy emocje biorą górę

Nie ma rodzica, który nie straciłby cierpliwości. Ja też nie jestem wyjątkiem. Ale nauczyłam się kilku prostych zasad, które pomagają mi zachować spokój:

  1. Oddycham, zanim powiem cokolwiek. Dosłownie – jeden głęboki wdech i wydech. To często wystarczy, żeby słowa nie były podszyte gniewem.
  2. Zmieniam perspektywę. Zamiast myśleć: „zrobił to specjalnie”, pytam siebie: „czego teraz potrzebuje?”. Zazwyczaj odpowiedź brzmi: zrozumienia.
  3. Zawsze rozmawiam o rozwiązaniu. Bo to ono daje dziecku poczucie sprawczości – zamiast wstydu.

Dziecko, które dorasta w atmosferze wsparcia, uczy się, że nie warto bać się porażki. W życiu dorosłym nie będzie się załamywać po jednym potknięciu, tylko szukać wyjścia z sytuacji. Właśnie na tym polega odporność psychiczna – nie na tym, że nic nas nie rusza, ale że umiemy wstać i działać mimo trudności.

Czasem wystarczy jedno zdanie, żeby dziecko poczuło, że nie jest samo. I choć brzmi to prosto, wymaga od nas największej odwagi – umiejętności powstrzymania emocji i dania miłości nawet wtedy, gdy najłatwiej byłoby krzyczeć.

Dzieci patrzą na nas jak w lustro. Jeśli widzą, że potrafimy zareagować spokojem, uczą się spokoju. Jeśli widzą, że mimo gniewu jesteśmy obok – rosną z przekonaniem, że miłość nie zależy od sukcesów. A to największy dar, jaki możemy im dać.

Zobacz też: To najbardziej szkodliwy styl wychowania: rodzice mają 6 cech. „Często odmawiają”

Reklama
Reklama
Reklama