Reklama

Kiedy zaczęłam zagłębiać się w temat, miałam wrażenie, że trafiłam do labiryntu mitów i emocji rodzicielskich. Jedni przekonują, że konkretne bajki „obniżają inteligencję”, inni traktują telewizję jak zbawienie.

Bajki, które mogą szkodzić najmłodszym: co mówią badania?

Postanowiłam przebić się przez medialne nagłówki i sprawdzić, co naprawdę wynika z badań naukowych. Okazuje się, że problem wcale nie polega na tym, że bajka X jest „gorsza” od bajki Y. Chodzi raczej o tempo, styl animacji, treści i wiek dziecka.

Poniżej opisuję cztery obszary, które naukowcy badali najczęściej. Do każdego dodaję przykład bajki, która pojawia się w literaturze naukowej – bez demonizowania jej, bo to nie o to chodzi. Klucz tkwi w świadomości rodzica, nie w strachu przed konkretnym tytułem.

1. Szybkie, dynamiczne animacje mogą czasowo zaburzać koncentrację

Jednym z najlepiej udokumentowanych badań jest to opublikowane w „Pediatrics” przez psycholożki A. Lillard i J. Peterson. Badaczki odkryły, że bardzo szybkie tempo animacji może prowadzić do chwilowego pogorszenia funkcji wykonawczych u dzieci około 4. roku życia. Nie chodzi o inteligencję jako taką, lecz o krótkotrwałą trudność w skupieniu uwagi, planowaniu oraz kontrolowaniu impulsów.

W eksperymencie wykorzystano fragment bajki „SpongeBob Kanciastoporty”. Po kilku minutach oglądania dzieci radziły sobie gorzej w testach niż ich rówieśnicy, którzy oglądali spokojniejszą animację lub rysowali. Efekt znikał po pewnym czasie, ale pokazał coś ważnego: szybko migające obrazy i intensywne tempo po prostu męczą rozwijający się mózg.

Czy to oznacza, że SpongeBob szkodzi? Niekoniecznie. Oznacza jedynie, że nie jest to bajka dla przedszkolaków, a dokładnie tej grupy dotyczyły badania.

2. Treści zawierające przemoc mogą zwiększać agresję u dzieci

Drugi obszar, który naukowcy analizują od dekad, to wpływ przemocy w kreskówkach na zachowania najmłodszych. Badania behawioralne wskazują, że przemoc – nawet ta „komiczna” – może prowadzić do podwyższonego poziomu agresji, naśladowania niebezpiecznych zachowań oraz trudności w rozwiązywaniu konfliktów.

W tej kategorii najczęściej pojawia się przykład bajki „Tom i Jerry”. To kultowy serial, który dla dorosłych jest jedynie slapstickowym humorem, ale maluchy interpretują go inaczej. Dla nich uderzenia patelnią, bieganie z siekierą czy eksplozje mogą być zachowaniami godnymi odtworzenia, a nie żartem.

Naukowcy podkreślają jednak jedno: problem nie leży w samej bajce, tylko w braku rozmowy z dzieckiem o tym, co widzi. Wspólne oglądanie i wyjaśnianie treści znacząco redukuje ryzyko negatywnego wpływu.

3. Bajki pełne stereotypów i agresji werbalnej mogą zaburzać rozwój społeczny

Kolejna grupa badań dotyczy wartości i wzorców zachowań, które dzieci przejmują z ekranu. Naukowcy analizują animacje pod kątem agresji werbalnej, stereotypów płciowych i przedstawiania relacji społecznych. Dzieci w wieku przedszkolnym szybko chłoną zachowania, które widzą – nawet jeśli dorośli uznają je za nieszkodliwy żart.

W pracach empirycznych często pojawia się przykład bajki „Looney Tunes”, gdzie bohaterowie regularnie wyśmiewają się z siebie, manipulują sytuacją lub stosują przemoc dla uzyskania efektu humorystycznego. Badacze zauważają, że małe dzieci mogą interpretować takie zachowania jako akceptowalne społecznie.

Znów kluczowa jest rozmowa. Dorośli mają tu ogromną moc – mogą pokazać dziecku, że to tylko fikcja, a nie wzór do naśladowania.

bajki dla dzieci
Wspólne oglądanie i wyjaśnianie treści bajki znacząco redukuje ryzyko negatywnego wpływu, fot. AdobeStock/Gorodenkoff

4. Niewłaściwie dobrana bajka do wieku dziecka może zaburzać emocje i sen

Czasami problemem nie jest ani tempo animacji, ani przemoc, tylko niedostosowanie treści do wieku dziecka. Zbyt intensywne emocjonalnie sceny, głośna muzyka, straszne postacie czy szybka akcja mogą wywoływać nadmierne pobudzenie, problemy z wyciszeniem, a nawet pogorszenie jakości snu.

W badaniach dotyczących regulacji emocji pojawia się przykład animacji „Ben 10”, która – choć uwielbiana przez starsze dzieci – dla przedszkolaków bywa zbyt dynamiczna i zbyt intensywna w warstwie wizualnej oraz emocjonalnej.

Tu znów decyduje zdrowy rozsądek: to, co jest odpowiednie dla 10-latka, nie musi być właściwe dla 4-latka.

Czy rodzice powinni bać się bajek?

Po analizie badań doszłam do prostego wniosku: bajki same w sobie nie są zagrożeniem. Problematyczne bywa dopiero niewłaściwe dopasowanie treści, zbyt szybkie tempo animacji, brak kontroli nad czasem ekranowym oraz brak rozmowy o tym, co dziecko widzi.

Nie musimy wyrzucać telewizora ani odcinać dzieci od popkultury. Wystarczy, że świadomie wybieramy to, co pokazujemy najmłodszym, i pamiętamy, że wspólne oglądanie to nie dodatek, lecz kluczowy element bezpieczeństwa emocjonalnego.

Źródła: wired.com. sciencedirect.com, academia.edu

Zobacz też: 10 bajek, które powinny być zakazane. „Jeśli dziecko je ogląda, szkodzisz jego rozwojowi”

Reklama
Reklama
Reklama