Reklama

Pamiętam święta sprzed kilku lat, gdy w salonie stała ogromna góra prezentów dla najmłodszych w rodzinie. Wszyscy byliśmy z siebie dumni. Dzieciaki miały świecące oczy, dopóki nie zaczęły rozrywać papieru. Potem ich uwaga rozproszyła się jak brokat rozsypany po dywanie. Jedno pudełko ledwo otwarte, a kolejne już wołało. Kiedy emocje opadły, zostały tylko porozrzucane elementy, zmęczenie i lekkie rozdrażnienie. To był dla mnie pierwszy sygnał, że coś tu nie gra.

Od tamtej pory mocno trzymam się jednej zasady. W święta dajemy mniej prezentów. I to nie z oszczędności ani z przekory. Robimy to dlatego, że mniej przedmiotów naprawdę potrafi dać dziecku więcej radości.

Mniej prezentów, więcej zabawy i spokoju w głowie dziecka

Naukowcy z University of Toledo w Ohio pokazali to w prostym eksperymencie. Kilkulatkom dano na pół godziny zabawki. Jedna grupa dostała cztery, druga szesnaście. Dzieci, które miały tylko cztery zabawki, bawiły się nimi dłużej i uważniej, wchodziły w zabawę głębiej. Te z większą liczbą przedmiotów lawirowały między nimi, często zmieniały zainteresowanie i żadnemu nie poświęcały tyle uwagi, ile mogły. Wniosek badaczy był jasny: nadmiar zabawek obniża jakość zabawy, a mniejsza liczba sprzyja skupieniu i twórczemu wykorzystaniu tego, co jest pod ręką.

Kiedy czytałam opis tych wyników, miałam wrażenie, że ktoś opisał moje własne obserwacje z domów znajomych i rodzinnych spotkań. Dziecko, które dostaje wszystko naraz, przeskakuje po bodźcach. Dziecko, które ma mniej, zostaje z zabawką dłużej. Ogląda ją dokładniej, wymyśla nowe zastosowania, buduje własne historie. Właśnie tam rodzi się kreatywność i cierpliwość.

Nadmiar zabawek rozprasza, a to odbija się na przyszłości

Specjaliści zajmujący się rozwojem dzieci podkreślają, że zbyt duża liczba bodźców utrudnia naukę skupiania się. Jeśli w pokoju jest za dużo rzeczy, mózg ma problem z wyborem. Zamiast zanurzyć się w zabawie, dziecko zerka na następny przedmiot, bo „może tam jest coś ciekawszego”. Taki schemat powtarzany latami nie uczy wytrwałości. A wytrwałość przydaje się później w szkole i w życiu dorosłym.

Warto dodać jeszcze jedną rzecz, o której rzadko mówimy w świątecznym zachwycie. Dzieci przyzwyczajone do wielu drogich prezentów mogą w przyszłości szukać podobnych „zastrzyków” emocji w zakupach. Psychologowie ostrzegają, że taka postawa sprzyja impulsywnemu wydawaniu pieniędzy i uzależnianiu poczucia szczęścia od rzeczy.

Nie chcę tu nikogo straszyć. Raczej zaprosić do zatrzymania się na chwilę. Prezent jest piękny wtedy, gdy nie zagłusza świata, tylko go otwiera.

prezent dla dziecka
Dziecko, które ma mniej, zostaje z zabawką dłużej, fot. AdobeStock/Rido

Jak wprowadzić tę jedną zasadę w święta bez poczucia winy?

Z mojego doświadczenia: najlepiej działa prosty układ − mniej prezentów pod choinką, ale mądrzej wybrane. Zamiast dziesięciu przypadkowych rzeczy, dwie lub trzy, które rzeczywiście odpowiadają na ciekawość dziecka. Jedna może być do ruchu, druga do zabawy wyobraźnią, trzecia do wspólnego spędzania czasu. I już.

Świetnie sprawdza się też rotacja zabawek. Nie trzeba wyrzucać połowy domu. Wystarczy schować część rzeczy w pudło, potem po kilku tygodniach zamienić zestaw. Dziecko ma wtedy wrażenie nowości, a jednocześnie nie tonie w nadmiarze. Badacze z Toledo podkreślali, że liczy się przede wszystkim liczba zabawek dostępnych naraz, a nie ogólna suma posiadanych w domu.

Najważniejsze jednak, żeby w tym wszystkim nie zgubić sensu świąt. Dzieci pamiętają nie tylko paczki. Pamiętają zapach choinki, wspólne pieczenie pierników, ciepło na kanapie, opowieści, które ktoś im czyta. Kiedy prezentów jest mniej, te drobne rzeczy mają więcej miejsca, żeby wybrzmieć.

Wiem, że pokusa jest ogromna. Zwłaszcza gdy reklamy próbują nam wmówić, że miłość mierzy się wielkością torby z zabawkami. Ja już w to nie wierzę. Widzę za to, jak spokojniejsze, mniej „przeładowane” święta potrafią dać dzieciom radość, która zostaje na dłużej. Mniej naprawdę robi różnicę. I to taką, którą widać w oczach dziecka jeszcze długo po tym, jak papier z prezentów trafi do kosza.

Źródło: news.utoledo.edu, psychologytoday.com, sciencedirect.com

Zobacz też: Rodzice płaczą nad długą przerwą świąteczną. „Powinni otworzyć świetlicę chociaż w wigilię”

Reklama
Reklama
Reklama