Reklama

Dlaczego dzieci nie uczą się przepraszać z automatu

Zauważyłam, że wielu rodziców zakłada, iż przepraszania można nauczyć dziecko tak samo jak jazdy na rowerze czy wiązania butów. Tymczasem to zupełnie inny proces – dużo bardziej emocjonalny, wymagający autentyczności i gotowości do przyznania się do błędu. Dzieci nie uczą się przepraszać tylko dlatego, że im powiemy: „Powiedz przepraszam”. One obserwują, jak my reagujemy, jak rozwiązujemy konflikty i jak sami wyciągamy rękę po kłótni.

Reklama

Pamiętam sytuację, gdy pokłóciłam się z koleżanką z pracy o drobiazg. W domu, opowiadając o tym, rzuciłam zdanie: „Przeproszę ją, jeśli jeszcze będzie się gniewać”. Mój syn od razu dopytał: „Mamo, czyli nie wiesz, czy zrobiłaś coś złego?”. To jedno pytanie uświadomiło mi, że w słowie „jeśli” kryje się brak odpowiedzialności.

Słowo, które odbiera moc przeprosin

Największym błędem, jaki możemy popełnić, jest używanie słowa „jeśli”. W zdaniach typu „Przepraszam, jeśli cię skrzywdziłam” albo „Przepraszam, jeśli poczułaś się urażona” kryje się ukryta wymówka. To jakbyśmy mówili: może coś zrobiłam, a może nie, więc w sumie to nie moja wina.

Dzieci bardzo szybko wyczuwają takie półprawdy. Dla nich przeprosiny mają prostą strukturę: ktoś zrobił coś złego, ktoś się przyznaje i mówi przepraszam. „Jeśli” zaciera tę logikę i sprawia, że przeprosiny stają się puste. W praktyce, zamiast uczyć dziecko odpowiedzialności, pokazujemy mu, jak sprytnie się wymigać od winy.

Nie ukrywam – sama wiele razy w życiu używałam tego słowa. Dopiero gdy uświadomiłam sobie, że tak naprawdę ono rani bardziej niż brak przeprosin, zaczęłam je eliminować. I zauważyłam ogromną różnicę – nie tylko w relacjach z bliskimi, ale też w tym, jak moje dzieci reagują na własne błędy.

Jak wyglądają prawdziwe przeprosiny

Szczere przeprosiny nigdy nie są łatwe, bo wymagają odwagi, by wprost powiedzieć: „Zrobiłam źle” albo „Byłam niesprawiedliwa”. Ale właśnie dzięki temu mają moc uzdrawiania. Dziecko, które widzi, że rodzic potrafi przyznać się do błędu i nie zasłania się słówkiem „jeśli”, uczy się, że każdy może popełniać pomyłki, a przepraszanie nie odbiera godności – wręcz przeciwnie, buduje szacunek.

Przykład? Kiedy ostatnio podniosłam głos na córkę, bo byłam zmęczona, wieczorem usiadłam obok niej i powiedziałam: „Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam. To nie było fair”. Zauważyłam, jak od razu się rozluźniła. A kilka dni później, gdy sama popchnęła koleżankę na placu zabaw, przyszła do niej i powiedziała dokładnie to samo: „Przepraszam, że cię popchnęłam. Nie powinnam tak zrobić”.

Dzieci nie potrzebują wykładów – wystarczy przykład. Prawdziwe przeprosiny mogą nie być przyjemne, ale uwalniają nas od złego samopoczucia i jednocześnie uczą dziecko empatii oraz odpowiedzialności za własne czyny.


Podsumowanie:
Jeśli naprawdę chcemy wychować dziecko, które potrafi szczerze przepraszać, musimy zacząć od siebie. Każde „przepraszam” powinno być krótkie, konkretne i pozbawione wymówek. Słowo „jeśli” trzeba wyrzucić ze swojego słownika, bo niszczy sens przeprosin. To trudna lekcja, ale kiedy ją opanujemy, nasze dzieci przejmą ten nawyk i będą umiały odbudowywać relacje w sposób szczery i pełen szacunku.

Reklama

Zobacz też: 1 warunek, by wychować silne psychicznie dziecko. Rodzice nie wiedzą, jakie to proste

Reklama
Reklama
Reklama