To 1 zdanie w kilka minut koi dziecięcy wybuch złości. Powtarzaj je jak mantrę
Ceniona psycholożka zdradza jedno zdanie, które buduje bezpieczeństwo, obniża stres i pomaga dziecku wrócić do równowagi emocjonalnej. Gdy następnym razem maluch dostanie ataku złości, wypowiedz je i zobacz, jak dzieje się magia.

Reem Raouda, psycholożka dziecięca i specjalistka w dziedzinie świadomego rodzicielstwa, zwraca uwagę na siłę języka w trudnych momentach wychowawczych. Na łamach serwisu cnbc.com Raouda wymienia 7 zwrotów, które warto powiedzieć dziecku podczas ataku złości. Jeden z nich jest szczególnie przełomowy: „Nie jestem na ciebie zła. Jestem tutaj, żeby ci pomóc”.
To proste, ale pełne empatii wyrażenie, wysyła dziecku jasny komunikat: nie jesteś sam w swoim przeżywaniu. Zamiast budować dystans przez gniew czy kary, rodzic pokazuje gotowość do współczucia i wsparcia. Dzięki temu dziecko szybciej wraca do równowagi emocjonalnej.
Dlaczego wspierająca postawa działa lepiej niż kara?
Raouda zaznacza, że napady złości u dzieci są przejawem przeciążenia ich układu nerwowego. W takich chwilach dzieci nie potrzebują oceny, lecz regulacji – a tę najłatwiej osiągnąć, gdy dorosły zachowuje spokój. Zwrot: „Nie jestem na ciebie zła. Jestem tutaj, żeby ci pomóc” działa na dziecko jak bezpieczny azyl.
W przeciwieństwie do krzyku czy kar, które wzmagają stres, wspierające zdania pomagają dziecku poczuć, że jego emocje nie są zagrożeniem. To zwiększa poczucie bezpieczeństwa i skraca czas trwania napadu złości. Zamiast pobudzać reakcję walki lub ucieczki, rodzic swoją postawą reguluje dziecko.
Jak reagować na emocjonalne wybuchy dziecka z empatią?
Rodzice, którzy są naprawdę skuteczni w radzeniu sobie z histerią dziecka, nie próbują jej natychmiast uciszyć. Zamiast tego, mówią rzeczy takie jak: „Jestem tu z tobą”, „Twoje uczucia mają sens” czy właśnie: „Nie jestem na ciebie zła. Jestem tutaj, żeby ci pomóc”.
Dzięki takim komunikatom dziecko otrzymuje ważny sygnał: nie musi się bać swoich emocji, ani obawiać, że zostanie odtrącone z ich powodu. To uczy je, że złość, smutek czy strach nie są czymś złym – są po prostu do przeżycia, a nie do unikania. To właśnie fundament wspierającej komunikacji z dzieckiem.

Język, który wycisza emocje
Rodzice często czują, że muszą być stanowczy, pokazać siłę, zdyscyplinować. Ale, jak zauważa Raouda, siła objawia się nie w krzyku, lecz w zdolności do pozostania spokojnym i obecnym.
Gdy dziecko krzyczy, szarpie się lub wpada w histerię, Twój krzyk nie zadziała konstruktywnie, w żaden sposób nie pomoże dziecku się wyregulować. Komunikat, że jesteś, że emocje dziecka są normalne, że ma do nich pełne prawo, nie tylko deeskaluje napięcie, ale też buduje zaufanie w relacji z dzieckiem. Dziecko zaczyna rozumieć, że jego emocje nie oddalają od niego rodzica – przeciwnie, przyciągają go bliżej.
Rola rodzica jako bezpiecznej przystani w emocjach dziecka
Psycholożka podkreśla, że w chwilach emocjonalnego kryzysu dzieci nie szukają rozwiązania problemu, lecz kontaktu. Potrzebują obecności, która nie ocenia, nie odrzuca, ale towarzyszy. Rodzic, który mówi: „Nie jestem na ciebie zła. Jestem tutaj, żeby ci pomóc”, pełni rolę emocjonalnej kotwicy.
To podejście wpisuje się w ideę świadomego rodzicielstwa – stylu wychowania, który zakłada, że każde zachowanie dziecka to forma komunikatu, a nie atak. Dając dziecku empatię i przestrzeń, rodzic staje się nie tylko opiekunem, ale i przewodnikiem w nauce regulowania emocji.
Choć jedno zdanie nie zatrzyma każdego napadu złości, to – jak pisze Reem Raouda – zasiewa ziarno, z którego może wyrosnąć silna, zdrowa emocjonalnie więź. W świecie pełnym presji, właśnie takie codzienne akty empatii mogą czynić różnicę.
Źródło: cnbc.com
Zobacz także: