Reklama

„Nie jestem przewrażliwiona, po prostu wiem, co działa u nas”

Kiedy na stronie mamotoja.pl pojawił się list mamy oburzonej faktem, że w przedszkolu jej dziecka włączane są bajki, do naszej redakcji przyszła inna wiadomość – w zupełnie przeciwnym tonie. Autorka nie kryje irytacji oraz swojego podejścia do oglądania telewizji przez dzieci. „Bez przesady, jeszcze nikt od bajek nie umarł” – zaczyna swój list.

Reklama

Kobieta pisze wprost, że w jej domu telewizor jest włączony przez większą część dnia. „Bajki lecą u nas nawet 17 godzin na dobę. Ja też lubię, kiedy coś gra w tle. Córka siada przed ekranem, kiedy ma ochotę. Nie widzę w tym nic złego” – relacjonuje.

Mama przekonuje, że bajki są dla jej dziecka źródłem wiedzy i bodźców do rozwoju. „Moja czteroletnia córka zna już alfabet po polsku i angielsku – właśnie dzięki bajeczkom. Nigdy nie miałam wrażenia, że coś jej szkodzi” – pisze.

Bajki zamiast zabawek i książek?

Według autorki listu bajki pełnią rolę nie tylko rozrywki, ale też edukacji. „Dziecko chętnie powtarza piosenki, uczy się rymowanek, a nawet podstaw angielskiego. Dzięki temu łatwiej nawiązuje kontakty w przedszkolu” – podkreśla.

Co więcej, kobieta uważa, że inne mamy często przesadzają z kontrolą i zakazami. „Nie rozumiem przewrażliwionych rodziców, którzy uważają, że 20 minut bajki dziennie to maksimum. Przecież to nie jest żadna trucizna. Wszystko zależy od tego, jak dziecko się rozwija, a moja córka rozwija się normalnie” – dodaje.

Autorka listu nie ukrywa, że sama też korzysta na tym układzie. „Kiedy córka ogląda bajkę, ja mogę spokojnie zrobić obiad albo poczytać książkę. To nie jest dla mnie żadna droga na skróty, tylko sposób na spokojny dom” – pisze.

Głos redakcji: co na to specjaliści?

List tej mamy pokazuje, jak różne podejście do telewizji i ekranów mogą mieć rodzice. Niektórzy widzą w bajkach zagrożenie, inni – wsparcie w codziennym życiu i nawet narzędzie edukacji.

Musimy jednak przypomnieć, że zgodnie z aktualnym stanem wiedzy dzieci do 2. roku życia nie powinny mieć żadnego kontaktu z ekranami. Dla maluchów w wieku 3–5 lat specjaliści zalecają maksymalnie godzinę dziennie, ale – im mniej, tym lepiej. Nadmiar bodźców może prowadzić do problemów z koncentracją, zaburzeń snu czy nawet do uzależnienia.

Deficyty i zaburzenia wynikające z nadmiernego kontaktu z ekranami często ujawniają się dopiero później – w wieku szkolnym czy nastoletnim. Dlatego, choć bajki bywają wartościowe i pomagają dzieciom uczyć się nowych rzeczy, warto zachować umiar i dbać o różnorodność aktywności.

Reklama

Zobacz też: „Nie przesadzajmy, to tylko bajeczka”. Tak przedszkola niszczą 3-latki

Reklama
Reklama
Reklama