Reklama

List, który trafił do naszej redakcji, zaczyna się od słów: „Nie rozumiem tego świata. Mój syn ma dopiero osiem lat, a codziennie wraca ze szkoły z płaczem, bo tylko on nie ma telefonu. Mówi, że przez to jest gorszy. Nie mam już siły tłumaczyć, że wcale nie jest”.

„Każde dziecko w klasie ma telefon. Każde, tylko nie mój syn”

Mama ośmioletniego Filipa (imię zmienione) opisuje, że w klasie syna wszystkie dzieci mają już swoje smartfony. Niektóre drogie, z nowymi funkcjami, inne po rodzicach. Na przerwach rozmawiają o grach, filmach z internetu i o tym, kto dostał nową aplikację. „Mój syn stoi z boku, bo nie ma o czym rozmawiać. Czuje się wykluczony” – napisała.

Rodzice Filipa mają zasadę, że telefon pojawi się, dopiero gdy chłopiec będzie sam wracał do domu. Na razie odbierają go po lekcjach, więc nie widzą powodu, żeby ośmiolatek miał swój sprzęt. „Nie chcemy, żeby gapił się w ekran jak zaczarowany. Widzimy, co się dzieje z innymi dziećmi. Ale serce mi pęka, gdy patrzę, jak on płacze z tego powodu”.

Kiedy presja rówieśnicza wygrywa z rozsądkiem

To, co jeszcze kilka lat temu wydawało się absurdalne, dziś staje się normą. Drugoklasiści z telefonami to już nie wyjątek, ale codzienność. Dzieci nie potrzebują ich do kontaktu z rodzicami – bo większość wciąż odbierają dorośli – lecz do zabawy i bycia częścią grupy.

Eksperci od lat ostrzegają, że smartfon w zbyt młodym wieku to ryzyko uzależnienia, kłopoty z koncentracją i problemy emocjonalne. Jednak rodzice, jak pani Anna, czują się bezsilni wobec presji. „Nie chcę, żeby był jedynym bez telefonu. Nie chcę, żeby czuł się gorszy. I choć wiem, że to nierozsądne, chyba w końcu ulegnę” – pisze.

Matka przyznaje, że stara się wytłumaczyć synowi, że nie wszystko, co mają inni, jest mu potrzebne. „Mówię, że telefon to nie zabawka, tylko narzędzie. Ale w oczach dziecka to żadna pociecha. On widzi tylko, że wszyscy mogą, a on nie”.

Wielu rodziców w podobnej sytuacji pisze do nas z tym samym dylematem: rozsądek kontra emocje. Bo kiedy dziecko płacze codziennie, trudno trwać przy swoich zasadach.

telefon dla dziecka
W wielu szkołach nawet najmłodsze dzieci mają telefony, fot. AdobeStock/Viacheslav Yakobchuk

Nowe dzieciństwo – między światem realnym a wirtualnym

Psychologowie zwracają uwagę, że problem nie leży w samym telefonie, ale w braku granic. Dziecko, które dostaje sprzęt bez rozmowy o zasadach, szybko traci kontrolę nad czasem spędzanym w sieci.

„Nie chcę, żeby mój syn spędzał dzieciństwo z nosem w ekranie” – napisała pani Anna w końcówce listu. „Wolałabym, żeby bawił się na dworze, jeździł na rowerze, rozmawiał z nami. Ale świat idzie w inną stronę. Wszyscy mają, więc ja też pewnie się złamię”.

Jej słowa brzmią jak echo tysięcy rodziców, którzy próbują znaleźć równowagę między nowoczesnością a dzieciństwem bez ekranów. Coraz częściej to nie dzieci przekonują dorosłych do zakupu telefonu, lecz świat, w którym brak urządzenia staje się powodem do wstydu.

Niektórzy rodzice ustępują, inni walczą do końca. Ale wszyscy zadają sobie to samo pytanie: czy da się dziś wychować dziecko bez smartfona, nie skazując go na poczucie, że jest inne?

Zobacz też: Nawet 1750 zł do wzięcia jeszcze w tym roku, w przyszłym 3500 zł. Rodziny mogą już składać wnioski

Reklama
Reklama
Reklama