Właścicielka kwater nie wytrzymała: „Od rodzin z dziećmi biorę kaucję. Pokoje jak po bitwie”
„Wchodzę do pokoju po gościach i chce mi się płakać. Pościel w plamach, ściany w naklejkach, a w dywanie wgnieciony popcorn. Od przyszłego sezonu biorę kaucję, inaczej nie dam rady” – pisze do nas Ela, właścicielka kwater nad morzem.

Od 15 lat przyjmuję turystów w moim domu nad morzem. Gości miałam różnych – od par z plecakami po seniorów, którzy przyjeżdżają do mnie co roku. Ale muszę przyznać, że ostatnie dwa sezony sprawiły, że straciłam cierpliwość. I po raz pierwszy w życiu poważnie myślę o wprowadzeniu kaucji dla rodzin z dziećmi.
A wszystko przez zniszczenia, jak po przemarszu wojska. I nie chodzi o rozsypany piasek czy jeden rozlany sok – to się zdarza i jest normalne. Mówię o rzeczach, które trudno wyczyścić: pościel pomazana flamastrami, materace zalane colą, ręczniki poplamione farbą plakatową. A na ścianach naklejki, których odklejanie zajmuje mi pół dnia.
„Nie mam pretensji o piasek, ale o szkody”
W zeszłym roku trzy razy musiałam wymieniać dywan po „wpadkach” z nocnikiem. Rodzice często mówią: „W domu też tak robią. Przepraszam za nich”. Ale to nie jest dom – to czyjaś własność, o którą trzeba dbać.
Sama pamiętam, jak moje dzieci były małe i jechaliśmy na wakacje do Egiptu. Miały wtedy po kilka lat, ale działały jak w zegarku. Nawet łóżko po sobie ścieliliśmy, bo wiedziałam, że ktoś tu po nas przyjdzie i będzie musiał to posprzątać.
Od radości do frustracji
Kiedy zaczynałam biznes, cieszyłam się na każdą rodzinę. Myślałam, że będzie wesoło, dzieci roześmiane, rodzice zadowoleni. Ale po kilku latach zaczęło do mnie docierać, że po niektórych pobytach zostaje we mnie więcej frustracji niż radości.
Najgorzej, gdy zniszczenia są, a rodzice udają, że ich nie widzą. W zeszłym sezonie jeden pan, oddając klucz, uśmiechnął się i powiedział: „Wszystko jest okej”. Chwilę później odkryłam w łazience pękniętą deskę sedesową. Innym razem gorący garnek wypalił dziurę w kanapie.
Takich sytuacji jest na szczęście mniej niż tych dobrych – ale wystarczy kilka, by człowiek stracił chęć do pracy.
Nie kara, tylko zabezpieczenie dla Eli
Od przyszłego sezonu planuję wprowadzić kaucję – 300 zł od rodziny z dziećmi. Taką samą pobieram od gości z psami. Zwrócę ją w dniu wyjazdu, jeśli pokój będzie w takim stanie, w jakim go przekazałam. Jeśli coś trzeba będzie naprawić lub wymienić – pieniądze pokryją właśnie te koszty.
Wiem, że część osób się obrazi. Może uzna to za „niesprawiedliwe”. Ale ja też chcę mieć spokój – bez nerwów, strat i ciągłego kupowania nowych rzeczy.
Nie chodzi o karanie rodzin. Chodzi o to, by każdy miał świadomość, że wynajmowany pokój trzeba oddać w takim samym stanie. Jeśli dzięki temu ktoś dwa razy pomyśli, zanim pozwoli dziecku malować po pościeli czy biegać z lizakiem w czekoladzie po łóżku – to znaczy, że było warto.
A Wy co sądzicie o kaucji dla rodzin? Dobry pomysł czy przesada? Piszcie do mnie na: maria.kaczynska-zandarowska@burdamedia.pl.
Zobacz też: Wakacje na Mazurach to jakaś pomyłka. Po 4 dniach pakowałam nasze torby