Wszystkie dzieci w przedszkolu to mają. „Skandal. Doniosłam na dyrekcję”
Od miesiąca w jednym z przedszkoli w Małopolsce rodzice zmagają się z problemem wszawicy. Matka czteroletniej dziewczynki postanowiła napisać do naszej redakcji, bo – jak twierdzi – placówka „zamiata sprawę pod dywan”.

„Córka zaczęła się drapać po głowie. Myślałam, że to może alergia albo sucha skóra. Dopiero po kilku dniach odkryłam we włosach małe, ruchliwe stworzonka. Zrobiło mi się słabo” – pisze pani Marta w liście do redakcji.
„Zaczęło się od drapania głowy”
Po rozmowie z innymi rodzicami szybko okazało się, że nie jest sama. W kilku grupach przedszkolnych sytuacja wyglądała podobnie. „Dzieci drapały się, nauczycielki sugerowały, żeby 'sprawdzić główki', ale nikt nie powiedział wprost, że to wszawica” – relacjonuje kobieta.
Według jej relacji problem trwał już od tygodni. Rodzice dowiadywali się o nim przypadkiem – między sobą, w prywatnych rozmowach. „Oficjalnego komunikatu z przedszkola nie było. Dyrekcja nie chciała robić paniki, a my zostaliśmy sami z tym problemem. Co z tego, że ja wytępiłam wszy, skoro dziecko następnego dnia znów przynosiło je z grupy?” – dodaje rozżalona matka.
„Dyrekcja nic nie robiła. Zgłosiłam sprawę do sanepidu”
Po miesiącu bezskutecznych działań pani Marta postanowiła interweniować. „Nie miałam już siły. Przedszkole mówiło, że 'to się zdarza', a ja prałam codziennie pościel, ręczniki, czapki i dezynfekowałam wszystko. Inne dzieci dalej chodziły z gnidami. Uznałam, że skoro dyrekcja nic nie robi, trzeba powiadomić sanepid”.
Zgłoszenie trafiło do lokalnej stacji sanitarno-epidemiologicznej. „Nie chodziło o karanie przedszkola, tylko o to, żeby ktoś w końcu zareagował. Dzieci nie są winne, ale ktoś powinien przerwać to błędne koło” – tłumaczy kobieta.
Po interwencji sanepidu w przedszkolu przeprowadzono kontrolę higieniczną i rozmowy z personelem. Nauczyciele dostali zalecenie, by poinformować wszystkich rodziców o konieczności przeprowadzenia domowego leczenia i obserwacji włosów u dzieci. Wprowadzono też rutynowe sprawdzanie głów przez nauczycielki, za zgodą rodziców.

Wszawica to nie powód do wstydu
Problem wszawicy w przedszkolach powraca regularnie – szczególnie jesienią i zimą, kiedy dzieci częściej noszą czapki, szaliki i korzystają z tych samych przestrzeni. Lekarze i sanepid podkreślają, że wszawica nie jest oznaką brudu ani zaniedbania, ale efektem bezpośredniego kontaktu między dziećmi.
„Nie wstydźmy się mówić o wszach. Im szybciej zareagujemy, tym mniejsze ryzyko, że rozprzestrzenią się dalej” – apeluje znajoma nauczycielka.
Rodzice powinni regularnie kontrolować włosy swoich dzieci, stosować środki dostępne w aptekach i dokładnie prać pościel oraz ubrania. Przedszkola mogą wspierać ten proces, organizując akcje informacyjne i ucząc dzieci, by nie pożyczały sobie grzebieni czy gumek do włosów.
Od Redakcji:
Państwowa Inspekcja Sanitarna nie zamyka placówek z powodu wszawicy. Rodzice mają obowiązek samodzielnie zwalczyć wszy w domu, a przedszkola mogą jedynie wspierać ich poprzez edukację i profilaktykę. Regularna współpraca między rodzicami i kadrą to jedyna skuteczna metoda walki z problemem.
Zobacz też: Nie wychowuj lenia: jakie obowiązki są odpowiednie dla dzieci w różnym wieku?