Reklama

„To menu przypomina mi lata 80.”

Na początku próbowała córkę przekonywać. „Mówiłam: ‘zjedz trochę, tak trzeba’, ale po dwóch tygodniach odpuściłam. Nie będę dziecka zmuszać. Widok Idy, która odsuwa talerz i ma łzy w oczach, bo mówi, że ‘pachnie niedobrze’, to nie jest normalne” – relacjonuje.

Reklama

Dlatego codziennie o 12:00 stoi już pod drzwiami placówki. „To dla mnie masakra logistyczna, bo muszę przerywać pracę, skracać spotkania, ale inaczej się nie da. Dzięki Bogu mam zdalną, bo gdybym siedziała na etacie, nie wiem, jak byśmy to ogarnęli” – pisze Marta.

I nie jest jedyna. „W szatni gadamy z innymi mamami i ojcami – oni też narzekają. Jedni przynoszą dzieciom swoje kanapki, inni, tak jak ja, odbierają przed obiadem. Szkoda, że tak to wygląda” – dodaje.

„Przedszkole ma uczyć dobrych nawyków”

„Ja nie oczekuję dań z modnych knajp. Chcę, żeby dziecko miało coś prostego, świeżego, normalnego. Żeby poznawało warzywa, a nie tylko margarynę i słodką herbatę” – podkreśla nasza czytelniczka.

Jej zdaniem system opieki nad maluchami wciąż zmusza rodziców do kompromisów – kosztem pracy, czasu i pieniędzy. Dlatego dziś prosi o zmiany. Wraz z innymi rodzicami skrzyknęli się i wspólnie zaapelowali do dyrekcji o wprowadzenie świeżych produktów i ograniczenie żywności wysoko przetworzonej. Jaką odpowiedź otrzymali?

Dyrektorka placówki odpowiada, że jadłospis układa dietetyk, a serwowane dania są zgodne z obowiązującymi normami żywieniowymi. „Rozumiem, że rodzice mają różne oczekiwania, ale działamy według wytycznych. Jeśli ktoś chce, może zgłaszać indywidualne potrzeby dietetyczne” – miała uspokajać.

Kilka słów od redakcji

Jedzenie słabej jakości to nie jest nowy problem. To świadomość rodziców staje się coraz większa.

I choć w przypadku mojego synka posiłki są w porządku (czasem trafi się dosładzany skyr albo ryba po grecku), wielokrotnie opisywałam trudne doświadczenia innych rodziców. Mortadela, gotowe pierogi, słodkie soki – nic mnie już nie zaskoczy. A Was?

Jak wygląda jedzenie w Waszych placówkach, czy macie na co narzekać? Piszcie do nas i nagłośnijmy ten problem razem: maria.kaczynska-zandarowska@burdamedia.pl.

Reklama

Zobacz też: Podsłuchałam w szatni, co krzyczała 10-latka do matki. To pokolenie nie przetrwa

Reklama
Reklama
Reklama