Zobaczyłam córkę koleżanki i łzy same popłynęły. To imię rozdarło mnie od środka
Na placu zabaw poznałam mamę z kilkuletnią dziewczynką. Wystarczyło, że usłyszałam jej imię, a poczułam ucisk w gardle i łzy napłynęły mi do oczu.

Spotkanie, które zapamiętam na długo
Był zwyczajny popołudniowy spacer. Starsza córka bawiła się w piaskownicy, ja przysiadłam na ławce, próbując złapać oddech w końcówce ciąży. Obok usiadła mama z dziewczynką. Od razu zwróciłam uwagę na jej spokój i ciepły uśmiech. Rozmawiałyśmy chwilę o pogodzie, o zabawkach w piaskownicy, aż w pewnym momencie zawołała swoją córkę: „Diana, chodź tutaj”.
To imię wybrzmiało w mojej głowie tak czysto, tak miękko, że aż mnie ścisnęło w środku. Poczułam coś, czego nie potrafiłam nazwać — może to były hormony, może zwykła wrażliwość, ale nagle pociekły mi łzy. Wiedziałam, że właśnie znalazłam imię dla mojej drugiej córki.
Żal po pierwszym wyborze
Starsza córka ma na imię Pola. Wtedy wydawało mi się, że to oryginalny wybór, ale dziś wiem, że to jedno z najpopularniejszych imion w przedszkolach i na placach zabaw. Gdzie się nie obejrzę, jest co najmniej jedna Pola. Nie żałuję jej jako osoby, bo to moje dziecko, mój największy skarb, ale przyznam szczerze — mam żal do siebie, że poszłam wtedy za modą.
Dlatego imię Diana tak mnie uderzyło. Jest delikatne, rzadko spotykane, a jednocześnie mocne. Ma w sobie coś eleganckiego i dostojnego, ale bez przesadnego nadęcia. Gdy je usłyszałam, poczułam, że moja druga córka powinna je nosić.
Emocje silniejsze niż rozsądek
Wiem, że wiele osób powie: „To tylko imię, nie ma co się wzruszać”. Ale my, matki, często mamy swoje małe sentymenty i pragnienia. Kiedy nosimy nowe życie pod sercem, każdy szczegół urasta do rangi wielkiej decyzji. Patrząc wtedy na małą Dianę, wyobraziłam sobie swoją córeczkę w przyszłości — jak biega po domu, jak wołam ją do stołu, jak wpisuję jej imię w szkolny zeszyt.
Może zareagowałam zbyt emocjonalnie. Może za kilka lat Diana też stanie się imieniem modnym i wszędzie będę je słyszeć. Ale wiem jedno — w tamtym momencie poczułam pewność, jakiej dawno nie miałam. I choć jeszcze nie trzymam mojej drugiej córeczki na rękach, w myślach już do niej mówię: „Diana, moja maleńka, już na ciebie czekam”.
Wiola
Chcesz skomentować albo opisać własną historię? Napisz do nas na adres: redakcja@mamotoja.pl. Czekamy na Twoją opinię.
Zobacz też: Syn wyznał, o co poprosiła go babcia. Ostatni raz zostawiłam dzieci z teściami