Reklama

Pamiętam, jak pewnego ranka mój kilkuletni syn wylewał mleko z kubka z taką precyzją, jakby testował moją cierpliwość. W głowie narastał we mnie krzyk, dobrze znany każdej mamie: „Ile razy mam powtarzać?!”.

Kiedy złość bierze górę

Ale tym razem coś się zmieniło. Zanim otworzyłam usta, przypomniałam sobie słowa psychiatry, które przeczytałam w jednym z artykułów dla rodziców: „W chwili, gdy rozpoznajesz swój gniew, aktywujesz korę przedczołową i przerywasz spiralę emocji” – mówi psychiatra dr Joseph Shrand dla parents.com.

Brzmi naukowo, ale to działa. Zamiast dać się ponieść emocjom, po prostu powiedziałam do siebie półgłosem: „Teraz się złoszczę”. I coś się w tej chwili przesunęło – jakby mózg, który do tej pory był w trybie walki, dostał sygnał, że może wrócić do myślenia.

Dlaczego to jedno zdanie działa

Kiedy przyznajemy się do gniewu, nasz mózg przełącza się z emocjonalnego chaosu w stan kontroli. To nie jest żadna magia ani coachingowy trik, tylko czysta neurobiologia. W momencie, gdy nazwiesz emocję, uaktywniasz część mózgu odpowiedzialną za analizę i logiczne myślenie. Innymi słowy – przestajesz być w trybie „krzyk” i zaczynasz działać w trybie „rozumiem, co się dzieje”.

Nie chodzi o to, żeby tłumić złość. Ona jest naturalna i potrzebna. Ale jeśli nauczymy się ją zauważać, przestanie nami rządzić. Mówiąc głośno: „Jestem zła”, dajemy sobie moment przerwy, który może być decydujący. To tak, jakbyśmy wcisnęły pauzę w filmie – zanim wydarzy się coś, czego potem będziemy żałować.

Zauważyłam, że im częściej stosuję ten prosty krok, tym szybciej mój organizm reaguje spokojem zamiast wybuchem. A dziecko? Zamiast słyszeć mój podniesiony głos, widzi mamę, która potrafi się zatrzymać i nazwać to, co czuje. To też lekcja – może nawet ważniejsza niż każde upomnienie.

rodzice z dziećmi
Kiedy przestajemy krzyczeć, zaczynamy słuchać, fot. AdobeStock/Drazen

Jak wprowadzić to w codzienne życie

Nie oczekujcie, że stanie się to z dnia na dzień. Na początku będziecie pamiętać o tym dopiero po fakcie – po wybuchu. Ale z czasem ten moment przesunie się: najpierw w trakcie złości, a potem tuż przed nią. I to właśnie ta sekunda decyduje o wszystkim.

W praktyce wygląda to tak:

  • kiedy czujecie, że zaraz wybuchniecie, powiedzcie w myślach lub na głos: „Złoszczę się”;
  • nie oceniajcie siebie – gniew to emocja, nie wyrok;
  • zróbcie kilka głębokich wdechów, zanim odpowiecie dziecku;
  • jeśli trzeba, wyjdźcie na chwilę do innego pokoju.

Z czasem zaczniecie zauważać, że ta jedna mała zmiana uruchamia całą lawinę pozytywnych efektów: mniej krzyku, więcej spokoju, mniej poczucia winy, więcej bliskości. Bo opanowanie gniewu nie polega na tym, żeby udawać, że go nie ma, tylko żeby go zauważyć i nie dać się mu ponieść.

Kiedy zaczynasz mówić „złoszczę się”, zmieniasz wszystko

Najtrudniejsze w byciu rodzicem nie jest to, że dzieci się buntują, krzyczą czy robią bałagan. Najtrudniejsze jest to, że nikt nas wcześniej nie nauczył, jak reagować na własne emocje w takich chwilach. Dopiero kiedy przyznamy się przed sobą: „Złoszczę się”, zaczynamy odzyskiwać nad nimi kontrolę.

Dla mnie ten prosty gest stał się początkiem nowego sposobu reagowania. Zamiast wieczornego wyrzutu sumienia, że znów krzyknęłam, mam satysfakcję, że potrafiłam się zatrzymać. Nie zawsze, nie za każdym razem – ale coraz częściej.

To naprawdę jeden z tych momentów, które zmieniają codzienność. Bo kiedy przestajemy krzyczeć, zaczynamy słuchać. A to w rodzicielstwie najcenniejsze.

Źródło: parents.com

Zobacz też: Te 7 zdań zmienia dzieciństwo na lepsze. Tak mówi wspierający rodzic

Reklama
Reklama
Reklama