1 zakazane zdanie, gdy dziecko cię uderzy. Rodzice nie umieją się powstrzymać i powtarzają je w kółko
Czasem maluch potrafi zaskoczyć zachowaniem, którego zupełnie się nie spodziewamy. W takich chwilach rodzic odruchowo wypowiada zdanie, które wcale nie pomaga, a wręcz utrudnia porozumienie.

Dlaczego dzieci biją rodziców?
Kiedy pierwszy raz dostałam od swojego dziecka małą rączką w ramię, zamarłam. Nie dlatego, że to bolało, ale dlatego, że poczułam ogromne zmieszanie i wstyd. W głowie pojawiła się lawina pytań: „czy zrobiłam coś nie tak?”, „czy moje dziecko ma problem z emocjami?”, „co powiedzą inni, jeśli się dowiedzą?”. Jak się okazało – nie byłam w tym odosobniona. Wielu rodziców reaguje podobnie, a w dodatku powtarza w kółko jedno zdanie, które – według specjalistów – jest najmniej pomocne.
Dziecko nie bije dlatego, że chce być złe czy że „wyssało agresję z mlekiem matki”. Najczęściej powody są dużo prostsze. Maluch nie umie jeszcze nazwać swoich uczuć, a jego język nie nadąża za burzą w głowie. Nie radzi sobie z impulsami, a ręka okazuje się najszybszym narzędziem wyrażenia frustracji. Bywa też, że uderzenie staje się sposobem na zwrócenie uwagi lub na próbę wymuszenia zmiany decyzji rodzica.
Właśnie dlatego specjaliści tak mocno podkreślają, że nasze reakcje mają znaczenie. To od nich dziecko uczy się, jak w przyszłości wyrażać emocje. I tutaj pojawia się zakazane zdanie.
Tego zdania nie mów swojemu dziecku
„Nie bij” – to słowa, które rodzice powtarzają jak mantrę. Słyszałam je w piaskownicy, na placu zabaw, w sklepie, a nawet w poczekalni u lekarza. Sama też miałam je na końcu języka. Wydaje się oczywiste, że właśnie tak trzeba reagować. A jednak badania naukowców z Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej, na które powołują się eksperci serwisu parents.com, pokazują coś innego.
Dziecko słysząc „nie bij”, nie dostaje żadnej wskazówki, co ma zrobić zamiast tego. Negatywna forma nakazu działa na malucha jak zakaz bez drogowskazu. To trochę tak, jakby nam ktoś powiedział: „nie myśl o słoniu” – od razu mamy go przed oczami. Maluch słyszy więc słowo „bij” i tym bardziej utrwala sobie ten schemat.
Znacznie skuteczniejsze okazuje się podawanie pozytywnych komunikatów. Zamiast „nie bij”, lepiej powiedzieć: „dotknij mnie lekko” albo „powiedz, co czujesz”. W ten sposób nie tylko zatrzymujemy niepożądane zachowanie, ale też uczymy dziecko, jak ma postąpić inaczej. To dla malucha dużo bardziej konkretna i jasna wskazówka.
Dziecko mnie bije: jak reagować, żeby pomóc?
Kiedy zaczęłam stosować tę zasadę, zobaczyłam zmianę szybciej, niż się spodziewałam. Oczywiście nie było tak, że jedno zdanie rozwiązało wszystkie trudności – dzieci potrzebują czasu, żeby nauczyć się nowych schematów. Jednak zauważyłam, że kiedy mówiłam: „dotknij mnie lekko”, moje dziecko próbowało powtórzyć ruch w spokojniejszej wersji. To było jak mały eksperyment, który dawał nam obojgu poczucie kontroli.
Eksperci podkreślają, że reakcja rodzica powinna być przede wszystkim spokojna. Krzyk, zawstydzanie czy groźby nie tylko nie pomagają, ale mogą pogłębiać problem. Maluch uczy się wtedy, że emocje wyrażamy agresją – i błędne koło się zamyka. Znacznie lepiej jest nazwać uczucia dziecka i podać alternatywę: „Widzę, że jesteś zły, opowiedz mi o tym” albo „Możesz tupnąć nogą, zamiast bić”.
To podejście wymaga cierpliwości, a czasem ogromnego wysiłku, zwłaszcza kiedy jesteśmy zmęczeni i sami mamy ochotę wybuchnąć. Ale pamiętam, jak ogromnie odetchnęłam, kiedy zrozumiałam, że bicie ze strony malucha nie jest oznaką mojej porażki wychowawczej, tylko etapem rozwoju, z którym można sobie poradzić.
Rodzice bardzo często, niemal automatycznie, powtarzają „nie bij”, gdy dziecko ich uderzy. Tymczasem to właśnie zdanie okazuje się najmniej skuteczne. Zamiast zakazów w negatywnej formie lepiej sprawdzają się proste, pozytywne polecenia, które wskazują dziecku, co ma zrobić. To metoda wspierana badaniami i rekomendowana przez ekspertów. Dzięki niej dziecko szybciej uczy się regulować emocje, a rodzic odzyskuje spokój i poczucie, że panuje nad sytuacją.
Źródło: parents.com
Zobacz też: Nauczycielka: bezczelna wiadomość od matki 5-latka. Nazwała inne dzieci słowem na „d”