Reklama

Kilka dni temu koleżanka powiedziała mi przy kawie, że nie pozwala córce oglądać niektórych klasyków, choć wszystkie dzieci w klasie je znają.
Zdziwiłam się. Przecież to „nasze” filmy!
Ale ty serio puściłaś jej „Legalną blondynkę”? – zapytała.
No tak, nawet razem oglądałyśmy. Śmiała się, znała cytaty z TikToka.

Reklama

A ona mi wtedy to wytłumaczyła. Spokojnie. Bez wyższości. Oto argumenty, które usłyszałam.

3 kultowe filmy, których nie pokażę córce

1. „Legalna blondynka” – bądź śliczna i udowodnij, że nie jesteś głupia

Moja córka kocha Elle Woods. Różowe ubrania, pieska, Harvard. Ale czy zauważyła, że główna bohaterka musi całkowicie się zmienić, by zasłużyć na szacunek?

„Nie chcę, żeby moja córka myślała, że kobiecość trzeba odczarować” – powiedziała koleżanka. I pomyślałam: coś w tym jest.

Zobacz także: To najgorsza godzina na bajki. Puszczałam je dziecku właśnie wtedy

2. „Shrek” – czyli brzydka też może być kochana (ale najpierw musi się zmienić)

Wydawało mi się, że Shrek to najbezpieczniejszy wybór. Przecież to bajka!

„Ale zauważ, że Fiona musi się przemienić. A jak wygląda Księżniczka idealna? I jak ta ‘prawdziwa’? Co to mówi o nas?” – zapytała mnie koleżanka.

I wtedy mnie uderzyło: przecież moje dziecko chłonie to bez filtra. Dosłownie. Bez ironii, bez dystansu, bez kontekstu.

3. „Mała Miss” – dzieci na scenie, dorośli w ławkach z punktacją

Ten film jest przepiękny. Wzruszający. Z przesłaniem. Ale to też historia dziewczynki, która ma udowodnić swoją wartość, tańcząc na scenie i spełniając cudze oczekiwania. „To może być za dużo dla 10-latki. Bo nie zdąży zrozumieć, że to krytyka. Pomyśli, że to wzór” – powiedziała.

I znowu: to nie znaczy, że nigdy. Ale może nie teraz. Nie bez rozmowy.

Reklama

Nie chodzi o zakazy. Chodzi o moment

Nie jestem matką, która cenzuruje Netflixa, ale po tej rozmowie z koleżanką zrozumiałam, że to nie o zakaz chodzi – tylko o moment. O gotowość. O rozmowę. Na koniec podkreśliła, że może jej córka obejrzały te filmy. Może nawet obejrzą je kiedyś razem. Ale najpierw jej dziecko musi wiedzieć, że już jest wystarczająca. Że nie musi się zmieniać, żeby zasłużyć.

Reklama
Reklama
Reklama