All inclusive w Turcji zrujnowane przez rodziców. „Ohyda, co działo się na basenie”
Dla Izy wakacje all inclusive w tureckim raju zamieniły się w urlop jak z koszmarów. Wszystko przez rodzinę z Polski (choć, nie oszukujmy się, narodowość nie ma tu większego znaczenia), która nie dostosowała się do panujących zasad i norm kultury. „Cały urlop zrujnowany, dzieci płakały, a mnie było wstyd za rodaków” – pisze wzburzona.

„Piszę do Was, bo jestem wściekła i rozczarowana zachowaniem innych rodziców na naszych wakacjach. Pierwszy tydzień lipca spędziliśmy z mężem i dwójką dzieci – 2-letnim synkiem i 6-letnią córką – w Turcji.
Wybraliśmy opcję all inclusive, specjalnie w miejscu nastawionym na rodziny z dziećmi, z basenami, brodzikami i zjeżdżalniami, wszystkimi tymi cudami na kiju, bo chciałam, żeby dzieci miały niezapomniane wakacje. Miało być cudownie. Już pierwszego dnia spotkała nas sytuacja, która wyprowadziła mnie z równowagi” – zaczyna Iza.
Po przyjeździe postanowili skorzystać z oferowanych przez hotel atrakcji. Znaleźli miejsce nieopodal baru (aż dziwne, że udało się uniknąć wojny leżakowej!), Iza usadowiła się z książką, a jej mąż poszedł z dzieciakami do brodzika. 2-letni maluch (z uwagi na ich dobro Iza nie podaje imion dzieci) uzbrojony w pieluchę do wody i dmuchane skrzydełka oraz jego starsza siostra od razu zaczęli się pluskać.
Zabawę zepsuły krzyki i wymachiwanie rękami pracownicy hotelu, która prosiła o wyjście z wody. Okazało się, że jedno z dzieci załatwiło się do basenu.
„Jak można być tak bezmyślnym?”
„Rodzice wzięli malucha do basenu bez żadnego zabezpieczenia, że tak to nazwę, bez pieluszki do pływania. Efekt? Basen zamknięty na godzinę, chlorowanie wody, a potem smród chemii tak silny, że aż się bałam dzieci tam posyłać. W kompleksie było dużo basenów, więc jakoś sobie radziliśmy, ale na Boga: przecież to każdy rodzic powinien wiedzieć!” – opisuje Iza.
„Najgorsze, że po tym pierwszym incydencie usłyszałam parkę z Polski, takich rodziców mniej więcej w wieku moim i męża, którzy się kłócili o to, kto za nich zawinił. On mówił, że nie wiedział, że w drugiej torbie są pieluchy do wody, ona, że wszystko zawsze jest na jej głowie... Czyli to Polacy, to za nich musiałam się wstydzić” – dodaje.
Podczas tygodniowego pobytu baseny zamykano wielokrotnie z dokładnie tego samego powodu. Choć winowajcami byli różni rodzice, niesmak po tej pierwszej sytuacji pozostał na długo.
„Zastanawiam się, dlaczego hotele nie wprowadzają obowiązku pieluch do wody dla wszystkich dzieci do 3. roku życia. Może to by rozwiązało problem. Ale z drugiej strony – czy naprawdę trzeba ustalać regulaminy, żeby rodzic wpadł na to, że 2-latek bez pieluchy może zrobić kupę w basenie?” – kończy retorycznie Iza.
Jeśli chcesz do nas napisać lub odpowiedzieć na ten list, czekamy na Twoją historię: redakcja@mamotoja.pl. Możesz również napisać bezpośrednio do mnie: hanna.szczesiak@burdamedia.pl.