Bezczelny SMS od nauczycielki. Matka: „Wyć mi się chce na myśl o wrześniu”
Wiadomość od nauczycielki matematyki sprawiła, że odechciało mi się września. Zamiast słów otuchy czy wsparcia usłyszeliśmy, że „kończy się laba, a zaczyna ciężka praca”, bo cała 8 klasa ma pracować na wyniki egzaminu. Mam dość presji, która nie służy ani dzieciom, ani rodzicom.

Jestem mamą ucznia, który od września idzie do 8 klasy szkoły podstawowej. Wiem, że to ważny rok – egzamin, wybór szkoły średniej, sporo nowych obowiązków. Ale to, w jaki sposób niektórzy nauczyciele od samego początku budują atmosferę, sprawia, że na samą myśl o wrześniu mam ochotę wyć. I nie przesadzam.
„Koniec laby, zaczyna się harówka”
Kilka dni temu na grupie whatsappowej, w której rodzice utrzymują kontakt z wychowawczynią, pojawiła się wiadomość: „Jeszcze kilka dni laby, a od września ciężka praca. To już 8 klasa, a wszyscy pracujemy na wyniki egzaminu ósmoklasisty”.
Na początku myślałam, że to żart. Przecież wakacje jeszcze się nie skończyły, dzieci mają prawo odpocząć, a nauczycielka już straszy „ciężką pracą” i „wynikami egzaminu”. Zamiast dać dzieciom odetchnąć przed ostatnią prostą, ona od razu ustawia całą klasę w roli trybików, które mają wyprodukować jak najwyższe noty. Przykro mi, ale ja w tej wiadomości nie zobaczyłam troski o uczniów, tylko nacisk na rankingi szkoły.
Szkoła czy fabryka?
Mam wrażenie, że dziś szkoła bardziej dba o to, żeby dobrze wypadać w statystykach, niż o realne potrzeby dzieci. Każdy rodzic wie, jak ogromną presję czuje dziecko w klasie 8 – to w końcu od wyników egzaminu zależy, czy dostanie się do wymarzonej szkoły średniej. Ale kiedy od września, dzień po dniu, dzieci słyszą, że wszystko kręci się wokół egzaminu, że „pracują na wyniki”, że „nie ma czasu na odpoczynek” – to zaczynają żyć w ciągłym stresie.
I proszę mi wierzyć, nie chodzi o to, że nie chcę, by moje dziecko się uczyło. Chcę! Ale nie chcę, żeby szkoła była miejscem, które kojarzy się tylko z wyścigiem szczurów i strachem przed potknięciem. Gdzie w tym wszystkim miejsce na rozwijanie pasji, na kreatywność, na zwykłą radość z bycia nastolatkiem?
Apel do nauczycieli
Nauczyciele często powtarzają, że współpraca z rodzicami to podstawa. A ja mam wrażenie, że współpraca rozumiana jest jako: „wszyscy razem mamy podciągać słupki w rankingach”. Ja się na to nie zgadzam. Moje dziecko nie jest cyfrą w tabelce ani narzędziem do podnoszenia prestiżu szkoły.
Zwracam się więc z apelem do nauczycieli: mówcie o egzaminie, przygotowujcie do niego uczniów – ale zróbcie to w sposób, który nie odbiera im resztek dzieciństwa. Przestańcie straszyć, szantażować rankingami i wynikami. Presja nie motywuje, presja paraliżuje. Jeśli naprawdę zależy wam na naszych dzieciach, pokażcie im, że szkoła to coś więcej niż test końcowy.
Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl
Zobacz także: Nauczycielka: „3 dni przed rozpoczęciem roku dostałam SMS-a od matki ucznia. Treść mnie zmroziła”