Reklama

Macierzyństwo to niekończący się maraton. Zwłaszcza gdy jesteś mamą małego dziecka, które jeszcze nie chodzi do przedszkola albo właśnie zaczęło i adaptacja przypomina sinusoidę emocji. Rano mleko się rozlewa, wieczorem ktoś nie chce spać, a w międzyczasie – marzenie każdej mamy: ciepła kawa. Bez przerywania. Bez biegania. Bez „mamoooo!”. Tylko ty, cisza i aromat.

Reklama

Wydaje się niemożliwe? Ja też tak myślałam. Aż znalazłam sposób. Nie wymaga kupowania drogich gadżetów, bajek w tle ani robienia z dziecka „grzecznego”. To naprawdę działa – i może działać też u ciebie.

Klucz? Rytuał. Ale nie tylko dla dziecka

Przez długi czas próbowałam klasycznych metod: bajka w tle, klocki, które „same mają zająć”, zabawa w chowanego (gdzie ja chowałam się z kubkiem kawy). Problem? Dziecko nie było spokojne, tylko czekało na moją reakcję. Zamiast wytchnienia – napięcie.

Wtedy przypomniałam sobie, co działało, kiedy byłam dzieckiem: rytuały. Ale nie te narzucone, tylko wspólnie wypracowane. Zaczęłam mówić mojej córce: „To teraz jest czas mamy na kawę. A twój czas na twoje rzeczy. Ty wybierasz co – ja wybieram gdzie”. Ustaliłyśmy, że codziennie o tej samej porze siadamy razem. Ja z kawą, ona z czymś, co wybierze z naszej „kawowej skrzynki”.

Stworzyłyśmy „kawową skrzynkę”

To był strzał w dziesiątkę. W zwykłe pudełko wrzuciłam kilka rzeczy, które moja córka naprawdę lubi: kredki, naklejki, książeczki do przeglądania, karty z obrazkami, sensoryczne koraliki. Ważne: te rzeczy są dostępne tylko w czasie „maminej kawy”. Dzięki temu stały się wyjątkowe.

Codziennie rano pytam: „Co dziś wybierasz na naszą kawę?”. To działa jak magia – dziecko czuje się ważne, decyzyjne i... nie walczy o moją uwagę. Ja mam ciepłą kawę, ona – swój czas.

Co jeszcze pomaga?

  • Zegar z minutnikiem. Pokazuje dziecku, kiedy „czas kawy” się kończy – np. klepsydra 15-minutowa lub kuchenny timer.
  • Twoja konsekwencja. Jeśli mówisz: „to czas mojej kawy”, nie sięgaj wtedy po telefon, nie rozmawiaj z babcią przez Messengera, nie scrolluj Instagrama. To musi być widoczne – że to naprawdę twój czas.
  • Stałość miejsca. Wybierz fotel, stół, balkon – zawsze ten sam punkt. Dziecko szybciej zrozumie, że to moment inny niż reszta dnia.

Ale moje dziecko się nie bawi samo!

Wiem, nie każde dziecko potrafi samo zająć się sobą. Właśnie dlatego ten rytuał nie zaczyna się od „idź się pobaw”, tylko od wspólnego rozumienia sytuacji. Na początku było tak, że córka siedziała przy mnie, patrzyła, co robię, próbowała „pić” swoją kawę z dziecięcego kubeczka. Dopiero potem stopniowo zaczęła czerpać frajdę z wybierania zabaw. Teraz czasem pyta: „Mamo, idziemy na kawę?”.

To więcej niż kawa. To mikroprzestrzeń dla ciebie

Może to brzmi banalnie – 15 minut dziennie. Ale dla mamy, która jest od rana do wieczora dostępna, to może być jak oddech w lesie. Czasami przynosiłam sobie książkę, czasem po prostu patrzyłam w okno. Czasem się wzruszałam, że ten moment w ogóle się wydarza.

Ten patent może być też sposobem na coś większego – twoje granice, twój głos, twoją codzienną obecność... nie tylko jako mamy, ale też kobiety.

Spróbuj. Daj sobie (i dziecku) szansę

Nie potrzebujesz miliona zabawek ani edukacyjnych aplikacji. Potrzebujesz tylko konsekwencji, odrobiny kreatywności i… zgody na to, że masz prawo do tej jednej, spokojnej kawy dziennie. Dzieci są wrażliwe na nasze potrzeby, gdy pokazujemy je jasno, spokojnie i z miłością.

Może nie od razu, ale z czasem zrozumieją. A ty – pokochasz te poranki od nowa.

Reklama

Zobacz także: „Nie mam kiedy się wysikać” – dla wielu matek tak właśnie wyglądają wakacje

Reklama
Reklama
Reklama