Co za bezczelność matek w autobusie: sadzają rozpieszczone bąbelki, zamiast ustąpić staruszce
Nie mogę już milczeć, bo serce mi się ściska, gdy patrzę na to, co dzieje się w komunikacji miejskiej. Starszym ludziom coraz trudniej znaleźć swoje miejsce, a młode matki często nawet nie próbują tego zauważyć.

Wracałam ostatnio z przychodni. Autobus był pełny, jak to bywa rano. Na kolejnym przystanku weszła młoda mama z córeczką. Dziewczynka miała może cztery lata. Obok mnie było wolne jedno miejsce. Myślałam, że mama usiądzie, a dziecko stanie przy niej, jak to bywało kiedyś. Nic z tego. Mama posadziła dziewczynkę, a sama stanęła obok, patrząc w telefon.
Scena z autobusu, której nie zapomnę
Po chwili do autobusu weszła starsza pani o lasce. Wyraźnie zmęczona, nogi jej drżały, ale nikt się nie ruszył. Matka nie spojrzała na nią, udawała, że nie widzi. Dziewczynka siedziała wygodnie i machała nóżkami. Patrzyłam na to z niedowierzaniem. W końcu ktoś z tyłu wstał i przepuścił staruszkę, ale naprawdę − czy tak powinno wyglądać wychowanie?
Jestem babcią czwórki wnuków i pamiętam inne czasy. Jak jeździłam z moimi dziećmi, to miejsce w autobusie było dla osób starszych, kobiet w ciąży, ludzi chorych. Dzieci zawsze stały obok mnie, trzymały się poręczy. Tłumaczyłam im, że tak trzeba, że starszym należy się szacunek. I wiecie co? One to rozumiały.
Teraz mam wrażenie, że wielu rodziców woli dziecko „zabezpieczyć” wygodą niż nauczyć zasad dobrego wychowania. Oczywiście, maluchowi czasem trudno ustać, ale cztero- czy pięciolatek spokojnie może chwilę postać obok mamy. Tymczasem coraz częściej widzę maluchy wygodnie rozsiadłe na siedzeniach, a starsi ludzie chwytają się poręczy, próbując utrzymać równowagę.
Z wnukami zawsze ustępujemy miejsca
Często jeżdżę komunikacją z wnukami. I wiecie, co robię? Siadam ja, bo starszym należy się miejsce, a dzieci stoją obok mnie. Uczę ich, że jeśli wejdzie ktoś starszy, kobieta w ciąży czy pan z kulą, trzeba od razu ustąpić. To kwestia wychowania i szacunku. Moje wnuki już wiedzą, że nie ma dyskusji. I jestem z nich dumna.
Denerwuje mnie, że dziś wielu rodziców uważa, że dziecku „wszystko się należy”. To nie jest troska − to robienie z nich małych egoistów. A później dziwimy się, że młodzi nie szanują starszych. Szacunek wynosi się z domu. Wystarczy jeden gest − powiedzieć dziecku: „wstań, pani usiądzie” − i już uczymy czegoś ważnego.
Maria
Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl
Zobacz też: W śniadaniówkach hummus, kalafior i tofucznica. „Te biedne dzieci kończą z hot-dogiem pod Żabką”