Codziennie sprzątam, gotuję i ogarniam dzieci. Marny przelew od męża to jedyne, co z tego mam
Czuję się jak cień samej siebie – od rana do nocy sprzątam, gotuję i biegam za dziećmi, a mimo to nikt nie widzi mojego wysiłku. Zamiast wdzięczności dostaję tylko marny przelew od męża, który boli bardziej niż zmęczenie.

„Nie mam życia, mam tylko obowiązki”
„Od rana do nocy sprzątam, gotuję, piorę i zajmuję się dziećmi. Mój mąż powtarza, że to też praca i dlatego co miesiąc przelewa mi 2000 zł. Tylko że ja się czuję jak opiekunka na pełny etat, a nie żona i partnerka” – czytamy w liście naszej czytelniczki.
Kobieta wychowuje dwoje małych dzieci i prowadzi dom. Choć na zewnątrz wszystko wygląda idealnie, wewnętrznie czuje się uwięziona. „Nie mam dostępu do jego konta, nie mamy wspólnych pieniędzy. Muszę prosić o każdą złotówkę, a kiedy chcę kupić coś więcej niż pieluchy czy jedzenie, słyszę, że nie staram się oszczędzać”.
To poczucie zależności od męża podcina jej skrzydła. „Kiedyś pracowałam, miałam swoje pieniądze, kupowałam, co chciałam i nie musiałam się tłumaczyć. Teraz nawet kawa na mieście jest luksusem, który muszę uzasadnić. Mam wrażenie, że nie żyję, tylko funkcjonuję”.
Pieniądze jako forma kontroli
W jej słowach wybrzmiewa ogromne zmęczenie i poczucie bezradności. „On woli, żebym nie pracowała zawodowo. Twierdzi, że w domu mam wszystko, czego potrzebuję. A ja czuję się jak dziecko, któremu rodzic wydziela kieszonkowe. 2000 zł na osobę to przecież kpina” – pisze rozgoryczona.
„Czasem, gdy brakuje mi pieniędzy, pytam go o dodatkowe środki. Wtedy zaczyna wyliczać, ile wydałam na zakupy i dlaczego kupiłam droższą pastę do zębów zamiast tańszej. Czuję się kontrolowana, jakbym musiała zdawać raport z każdej złotówki”.
List naszej czytelniczki pokazuje, że problem nie dotyczy tylko finansów, ale przede wszystkim poczucia godności i bezpieczeństwa. Kobieta nie ma żadnej poduszki finansowej ani realnego wpływu na domowy budżet. „Gdyby jutro coś się stało, nie miałabym nawet za co kupić dzieciom butów. To mnie przeraża najbardziej”.
Brak własnych pieniędzy odbija się też na jej samopoczuciu i poczuciu wartości. „Kiedyś byłam pewna siebie, miałam marzenia i plany. Teraz czuję się, jakbym zniknęła. Jestem tylko mamą i sprzątaczką, a jedyne, co dostaję w zamian, to marny przelew”.
Komentarz redakcji
Wydzielanie pieniędzy w małżeństwie, brak wspólnego konta i traktowanie finansów jako narzędzia kontroli to forma przemocy ekonomicznej. Każda kobieta ma prawo do niezależności i poczucia bezpieczeństwa – także w sferze materialnej.
Zadbajcie o wspólne rozmowy o budżecie, przejrzystość i partnerstwo. Jeśli mąż odmawia, warto sięgnąć po wsparcie – u bliskich, w organizacjach pomocowych czy u specjalistów. Finansowa niezależność to nie luksus, ale fundament bezpieczeństwa – waszego i waszych dzieci.
Zobacz też: ZUS wypłaca matkom prawie 2000 zł miesięcznie. Mało osób wie o tym dodatku