Do matek, które pozwalają dzieciom unikać przedszkola: jeszcze będziecie płakać
Widzę to coraz częściej i szczerze – włos mi się jeży na głowie. Rodzice, którzy pozwalają dziecku zostać w domu tylko dlatego, że „dziś nie ma ochoty” na przedszkole, robią mu krzywdę, której skutki poczują dopiero za kilka lat.

Kaprys dziecka to nie powód, żeby zostać w domu
Jestem mamą trójki dzieci i nie raz widziałam sceny pod przedszkolem, które mnie oburzyły. Dziecko stoi przed wejściem, tupie nogą, płacze, mówi „nie chcę iść” – a rodzic zamiast konsekwentnie zaprowadzić je do sali, wzdycha, łapie za rękę i wraca z nim do domu. Tłumaczenie? „Skoro tak się boi, to niech dziś odpocznie” albo „przecież jeszcze się w życiu napracuje”.
Tylko że przedszkole to nie jest opcjonalny dodatek do dzieciństwa. To miejsce, gdzie uczy się punktualności, obowiązkowości, współpracy i szacunku do ustalonej rutyny. Jeśli dziś ustępujemy kaprysom, to jutro dziecko uzna, że może omijać szkołę, a później pracę, bo akurat nie ma na to ochoty.
Przedszkole to też „praca” – i dziecka, i rodzica
W naszej rodzinie zasada jest jasna: każdy ma swoje obowiązki. My – dorośli – wstajemy rano, szykujemy się do pracy i nie odwołujemy swoich zadań tylko dlatego, że nie mamy humoru. Dzieci również mają swój „etat” – przedszkole. I to nie jest kara, ale przygotowanie do dorosłego życia.
Nie rozumiem, jak można brać wolne w pracy tylko dlatego, że maluchowi nie pasuje poranny plan. To uczy go, że czas innych nie ma znaczenia, że można zburzyć rytm całej rodziny i nie ponieść żadnych konsekwencji. Za kilka lat te same dzieci będą oczekiwać, że świat dostosuje się do ich nastroju.
Konsekwencje, których dziś nie widzicie
Rozumiem, że łzy i bunt dziecka potrafią chwycić za serce. Ale jeśli dziś ustępujecie, to wysyłacie jasny sygnał: „Twoje obowiązki są nieważne, jeśli nie masz na nie ochoty”. Później będziecie się dziwić, że nastolatek nie szanuje terminów, spóźnia się na zajęcia albo rezygnuje z pracy po pierwszym gorszym dniu. Tak, znam takich dorosłych!
Przedszkole to nie tylko nauka literek czy piosenek. To przede wszystkim nauka codziennego wstawania, punktualności i odpowiedzialności. To fundament, na którym buduje się charakter. I jeśli dziś pozwalacie dziecku omijać ten fundament, to za kilka lat sami będziecie żałować.
Basia
Chcesz skomentować albo opisać własną historię? Napisz do nas na adres: redakcja@mamotoja.pl. Czekamy na Twoją opinię.
Zobacz też: Odkryłam, co mój mąż robi z przedszkolanką. Wystarczył 1 mail, by gorzko się zemścić