Do pań w przedszkolu: nie mam zamiaru odbierać dziecka z mokrą pieluchą, wymagam zaangażowania
Nie jestem przewrażliwioną matką, tylko matką, która wymaga podstawowej troski o swoje dziecko. Od pań w przedszkolu oczekuję zaangażowania. Jeśli maluch ma mokrą pieluchę, to znaczy, że ktoś nie dopilnował rzeczy oczywistej.

Kiedy zapisałam synka do przedszkola, byłam pełna nadziei, że trafi w dobre ręce. W końcu tyle się mówi o empatii, o podejściu do dzieci, o indywidualnym podejściu. Ale rzeczywistość czasem wygląda inaczej.
Dziecko w przedszkolu to nie „problem”, tylko mały człowiek
Kilka razy odebrałam mojego synka z mokrą pieluchą, a pani, zamiast przeprosić, rzuciła tylko, że „on już duży, więc trzeba go uczyć siusiania na nocnik”. Oczywiście, że go uczymy. Ale czy to znaczy, że w międzyczasie ma chodzić z mokrą pieluchą? To nie jest nauka samodzielności, tylko brak szacunku i higieny.
Nie chcę, żeby ktokolwiek traktował moje dziecko jak kłopot. Każde dziecko rozwija się w swoim tempie − jedno szybciej, drugie później. Nie każda mama może pozwolić sobie, by siedzieć z maluchem w domu do momentu, aż w pełni opanuje nocnik. Dlatego właśnie oddajemy dzieci do przedszkola − żeby miały opiekę, bezpieczeństwo i troskę.
Przewijanie w przedszkolu to nie jest fanaberia, to kwestia higieny
Nie chodzi o moje wygórowane wymagania. Chodzi o zwykłą higienę i zdrowy rozsądek. Mokra pielucha to dyskomfort, to ryzyko odparzeń, a nawet infekcji. Nikt dorosły nie chciałby chodzić cały dzień w mokrych majtkach, prawda? To dlaczego dziecko ma?
Znam nauczycielki, które wkładają całe serce w swoją pracę. Widzą, że dziecko potrzebuje pomocy, przewijają, myją, przebierają. Ale są też takie, które uznają, że to nie ich obowiązek. I wtedy cierpią najmłodsi.
Nie wymagam cudów, tylko empatii i reakcji. Kiedy widzicie, że pielucha jest pełna, po prostu ją zmieńcie. Bez komentarzy, bez pouczania. To część waszej pracy, tak samo ważna jak uczenie piosenek czy rysowanie kredkami.

Do pań w przedszkolu: nie komentujcie, po prostu przewińcie
Najgorsze w tym wszystkim nie są nawet te mokre pieluchy, ale ton, z jakim czasem słyszę: „no, trzeba już go odpieluchować”. Wiem. Codziennie nad tym pracujemy. Ale nie potrzebuję, żeby ktoś mnie pouczał. Potrzebuję wsparcia i zrozumienia.
Nie chcę, żeby moje dziecko czuło wstyd. Wystarczy jedno nieprzyjemne słowo, żeby mały człowiek zamknął się w sobie. Przedszkole ma być miejscem, w którym dziecko czuje się bezpiecznie, a nie takim, gdzie boi się, że pani znowu będzie komentować jego pieluchę.
Wiele mam odbiera dzieci z przedszkola i widzi ten sam problem, ale milczy. Ja już nie chcę milczeć. Nie po to oddajemy nasze dzieci pod opiekę, żeby odbierać je z mokrą pieluchą. Każde dziecko ma prawo do komfortu i czystości.
Ola
Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl
Zobacz także: Przedszkole wymyśliło atrakcję dla dzieci, a mnie opadła szczęka. Nie zgadzam się na takie zdzierstwo