Dopiero październik, a już wojna o święta. „Jak nie przyjedziesz, to nie jesteś rodziną”
Dopiero jesień, a w polskich domach już słychać znajome pytanie: „U was czy u nas na święta?”. Odpowiedź często kończy się kłótnią. Bo jak pogodzić mamę, teściową, partnera i dzieci? Zamiast atmosfery magii pojawia się obrażanie i poczucie winy.

Święta Bożego Narodzenia kojarzą się z choinką, prezentami i zapachem piernika. Ale zanim nadejdzie grudzień, w wielu domach wybucha burza. Temat? Gdzie spędzimy Wigilię. „Musisz być u mnie, bo inaczej się obrażę” – to zdanie, które pada częściej niż „kocham cię”. I tak zaczyna się coroczna awantura, która potrafi ciągnąć się miesiącami.
Październik, a już nerwy przed Wigilią
W polskich rodzinach święta rzadko są tylko o bliskości. Bardzo często stają się testem lojalności: czy bardziej kochasz swoją mamę, czy teściową? Czy wybierasz rodzinę, w której się wychowałeś, czy tę, którą tworzysz? Presja jest ogromna, a argument „mamusia się obrazi” działa jak szantaż emocjonalny. I choć nikt nie mówi tego wprost, wiele osób spędza święta nie tam, gdzie chce, tylko tam, gdzie „wypada”.
Psychologowie tłumaczą, że problem tkwi w pokoleniowych przyzwyczajeniach. Starsze pokolenie traktuje Wigilię jako najważniejszy dzień w roku, w którym cała rodzina ma być razem – i to najlepiej w ich domu. Młodsze pokolenia coraz częściej chciałyby inaczej: bez pośpiechu, bez objeżdżania pół Polski, z czasem dla własnych dzieci. Ta różnica oczekiwań przeradza się w konflikt, który zaczyna się już jesienią.

Czy da się uniknąć kłótni przed świętami?
Tak jak z czapkami – w Polsce mamy tendencję do „przegrzewania”. Tyle że zamiast dzieci, przegrzewamy… emocje. Każda decyzja o miejscu świąt urasta do rangi zdrady. Jeśli nie przyjedziesz, oznacza to, że nie szanujesz, nie kochasz, odcinasz się od rodziny. Zamiast cieszyć się grudniem, wiele osób już w październiku chodzi zestresowanych, bo czeka je walka dyplomatyczna na froncie: mama kontra teściowa.
Nie ma złotego przepisu, ale jedno jest pewne – nikt nie wygrywa w tej wojnie. Obrażona mama, zestresowane dzieci i partnerzy, którzy przestają czuć radość ze świąt. Psychologowie podpowiadają, że warto mówić jasno o swoich granicach i planach. Zamiast tłumaczyć się i przepraszać, można po prostu powiedzieć: „W tym roku chcemy spędzić Wigilię u siebie, zapraszamy, jeśli macie ochotę do nas dołączyć”.
Święta powinny być wyborem, a nie obowiązkiem
Bo przecież w świętach nie chodzi o to, żeby „odhaczyć” wizytę u wszystkich krewnych. Nie chodzi też o to, żeby mama czy teściowa mogły się pochwalić, że zebrały całą rodzinę przy stole. Święta powinny być o bliskości, spokoju i radości. A to często łatwiej osiągnąć w małym gronie niż w wielkiej rodzinnej awanturze.
Dopiero październik, a już wybuchają pierwsze konflikty. Ale może tym razem warto inaczej? Zamiast zaciskać zęby i robić wszystko „żeby nikt się nie obraził” – można wybrać spokój. Bo prawdziwa magia świąt nie kryje się w tym, czy usiądziesz przy stole mamy czy teściowej. Tylko w tym, czy naprawdę będziecie razem i czy wreszcie zrobicie to po swojemu.